Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Arcyważne, Felietony

Fantastyczne Powroty

Coraz częściej sławni twórcy polskiej fantastyki z dawnych dni wracają, niby syn marnotrawny, na matczyne łono i ponownie zabierają się za konstruowanie literackich utworów, względnie udoskonalanie starych. Trudno powiedzieć, co sprawia, że akurat ten okres motywuje ich do swego rodzaju odrodzenia, przecież nie wydawnicza koniunktura, która podobno z roku na rok wcale się nie poprawia. Czyżby więc między Wisłą a Odrą zadziałało silne pole natchnienia, a może czasy są już na tyle beznadziejne, że jedynie pióro może pokrzepić serca? Z drugiej strony, bodaj to wewnętrzna potrzeba opowieści? Sytuacja jest o tyle ciekawa, że nie chodzi tu o odosobnione przypadki, tylko o powrót kilku naprawdę znaczących w Fandomie nazwisk. Chociaż za wszystkim być może stoi deficyt sprawnych piór – starzy autorzy w sposób naturalny odchodzą, a młodzi… kto wie, nie rokują zbyt dobrze?

Co prawda to trochę ryzykowne przypuszczenia, oparte na dość mętnych przesłankach, ale właściwie trudno jednoznacznie zweryfikować, jaka może być przyczyna. Jednak są w tym zjawisku niemalże same pozytywne strony, bowiem na fantastyczną arenę wróciło kilku silnych artystów – i oby się realizowali, no i dotrzymywali obietnic. A w tekście postaram się przybliżyć parę sylwetek, które powróciły.

Anna Brzezińska (ur. 8 czerwca 1971 w Opolu)

Ceniona za cykle „Saga o zbóju Twardokęsku” i „Wilżyńska Dolina” autorka debiutowała na łamach „Magii i Miecza” w roku 1998 opowiadaniem „A kochał ją, że strach” – i nie da się ukryć, że było to skądinąd mocne wejście na literacką scenę, gdyż tekst wyróżniono Nagrodą im. Janusza A. Zajdla. W rok później do księgarń wpływa „Zbójecki gościniec” (superNOWA), kontynuowany w wydanej na przełomie milenium „Żmijowej harfie”, przyjętej równie ciepło, czego świadectwem druga statuetka Zajdla. Jednak w 1999 oprócz pierwszej powieści udało się autorce opublikować także dwa opowiadania, „Rzyć niewieścia wieloraka” znalazła się w „Magii i Mieczu”, z kolei „Zagubiona księżniczka” trafiła do „Fenixa”.

W marcu 2002 Anna wraz z Edytą Szulc (analityczką finansową i marketingowcem) oraz Pauliną Braiter-Ziemkiewicz (publicystką i tłumaczką, tłumaczącą m.in. Neila Gaimana, Ursulę Le Guin czy Raya Bradbury’ego) założyła Agencję Wydawniczą Runa, mającą na celu promowanie młodych twórców i pomoc w budowaniu relacji ze środowiskiem wydawniczym. Tego samego roku w formule książkowej czytelnicy autorki mogli zapoznać się ze zbiorem „Opowieści z Wilżyńskiej Doliny”. Na następną tego typu publikację fani musieli poczekać dwa lata, bowiem „Letni deszcz. Kielich” (trzeci tom „Sagi o zbóju Twardokęsku”) ujrzał światło dzienne dopiero w 2004 pod szyldem Runy, ale już rok później pojawił się zbiór „Wody głębokie jak niebo” wraz z tytułowym opowiadaniem nagrodzonym trzecim Zajdlem, (tekst pierwotnie wydrukowany w „Nowej Fantastyce” w 2004). Nie można pominąć faktu, że w 2003 roku – wraz z współwłaścicielkami – otrzymała nagrodę Śląkfy w kategorii Wydawca Roku.

Krótkie formy pisarskie publikowała w czasopismach w miarę regularnie. Wymienić na pewno wypada większość, które wcale często potem zamknięto w zbiorach bądź antologiach: „Życzenie” (NF, 2002), „Róże dla Sirocco” (Super Fantastyka Powieść, 2003), „Zbójeckie szczęście” (Newsweek, 2003), „Zaćmienie serca” (Portal, 2003, Science Fiction, 2004), „Letni deszcz” (NF, 2004), „Marzenia Dracza” (Click! Fantazja, Fantasy, 2004), „Wody głębokie jak niebo” (NF, 2004), „Prawdziwy książę” (Wysokie Obcasy, 2006), „Ulica” w drugim tomie antologii „Księga Strachu” (2007), „Babie lato” (Science Fiction, Fantasy i Horror, 2018), „Chwała ogrodów” (NF, 2008), „Król na tronie, smok nad światem” (NF, 2008), „Powrót kmiecia” (NF, 2010), „Jeden dzień” w antologii „Księga Wojny” (2011), „Żar” (Fantastyka. Wydanie Specjalne, 2011), „Głód” (NF, 2012) i „Płomień w kamieniu” (na stronie wyd. Runa, obecnie niedostępne – udostępniane na niektórych portalach).

Po „Letnim deszczu. Kielichu” i „Wodach głębokich jak niebo” przyszedł czas na reedycję i rozszerzenie „Zbójeckiego gościńca”, który pod znakiem Runy został ochrzczony „Plewami na wietrze” (2006); druga w kolejce stanęła „Żmijowa harfa” (2007) – ona nie doczekała się jednak tak wielkich zmian, autorka tylko poprawiła w niej pewne niedociągnięcia. W 2007 opublikowała napisaną wraz z mężem – Grzegorzem Wiśniewskim – powieść „Za króla, ojczyznę i garść złota”, otwierającą cykl „Wielka Wojna”, w ramach którego w roku następnym ukazał się zbiór autorstwa duetu, „Na ziemi niczyjej”. Z kolei w 2009 na świat przyszła ostatnia część „Sagi o zbóju Twardokęsku”, czyli „Letni deszcz. Sztylet”, nominowana do Zajdla i zwycięzca Srebrnego Wyróżnienia Nagrody im. Jerzego Żuławskiego. Po nim przyszedł czas na „Wiedźmę z Wilżyńskiej Doliny” (2010), która to przez wiele lat pokutowała jako być może ostatnia fantastyczna książka pióra Brzezińskiej. Wprawdzie autorka jeszcze przez parę lat była drukowana na łamach magazynów, zanim słuch o niej zaginął.

Promykiem nadziei na literacki powrót były wznowione w kolekcji „Światy Równoległe”: „Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” (2016), „Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny” (2016) i „Wody głębokie jak niebo” (2017). Inną sugestią była akcja na ArtRage. I przeczucia nie zawiodły tych, którzy wierzyli, że Brzezińska wróci, bowiem w 2017 za sprawą Wydawnictwa Literackiego na rynku pojawiła się powieść historyczna, „Córki Wawelu”, przenosząca czytelników do szesnastowiecznej Polski, na dwór królewski, pokazany z perspektywy kobiet. Co prawda nie do końca na to liczyli fantaści, szczególnie, że zawód mógł im sprawić wywiad udzielony dla radiowej Dwójki, gdzie pisarka stwierdziła, że będzie skupiać się na fikcji niefantastycznej. Musieli się więc zdziwić niektórzy, gdy w 2018 roku opublikowała „Wody na sicie”, fantasy o dość oryginalnej narracji, akcentującej rolę i rangę opowieści samej w sobie. Właśnie ten rok można uznać za powrót Anny do fantastyki – powrót, dodajmy, wielce udany.

Ewa Białołęcka (ur. 14 grudnia 1967 w Elblągu)

W 1989 roku dołączyła do nowopowstałego Elbląskiego Klubu Fantastyki „Fremen” i to poniekąd dzięki niemu udało się pisarce zadebiutować. Stowarzyszenie podczas Nordconu 1990 wydało swój pierwszy fanzin o wdzięcznym tytule „Czerw” – właściwie w pełni zdominowany przez Ewę, tam też drukiem ukazało się pierwsze opowiadanie autorki, „Smok” (za M. Rutkowskim; polemizuje z nim nieco J. Piszczek, który wskazuje – w kontekście pierwodruku klubowej prasy – 1991). W trzecim numerze zina Ewa opublikowała zaś „Kolekcjonera”, z kolei w ostatnim numerze tego roku udało jej się zaprezentować galerię swoich prac, komiks „Problem” i krótką formę, „»Ciemny kryształ« według Jima Hensona”. Ten rok był dla niej szczególny także ze względu na przedruk „Smoka” w drugim numerze „Czerwonego Karła”. Podobna sytuacja miała miejsce z „Kolekcjonerem”, który trafił do czwartej odsłony gdańskiego fanzinu (1993), w roku uznawanym (nieprawidłowo) za literacki debiut Białołęckiej.

Właśnie w tym okresie na łamach dwudziestego pierwszego „Fenixa” pojawiła się „Wariatka”, natomiast dwa numery później czasopismo wydało jej „Królobójcę”. Ewa nie do końca pamięta kto zaniósł teczkę z jej prozą do redaktora magazynu, lecz zaznacza, że miało to miejsce na Nordconie. Nie da się ukryć, że i 1994 nie był dla niej powszedni – znalazła się bowiem i w „Fenixie”, i w „Nowej Fantastyce”. Pierwsze czasopismo wydało jej „Jestem Lamia”, drugie z kolei „Tkacza Iluzji”, tego samego, który przerodził się w zbiór opowiadań (superNOWA, 1997), potem zaś pełnoprawną powieść, „Naznaczeni błękitem” (Runa, 2005). Do redakcji „NF” przełomowe w karierze Ewy dzieło zaniósł Konrad T. Lewandowski – podobno Białołęcka początkowo bała się przekazywać je Maciejowi Parowskiemu.

Tytułowe opowiadanie wydanej w superNOWEJ książki wyróżniono SFinksem i Nagrodą im. Janusza A. Zajdla. W roku publikacji zbioru na półkę artystki trafiły następne dwie statuetki: w kategorii Twórca Roku Śląkfa i drugi Zajdel, za opowiadanie „Błękitny mag”, wydrukowane na kartach „NF” (1996). Warto także nadmienić, że w roku 1995 zagościła na łamach „Złotego Smoka” tekstem „Profesjonalizm zabójcy smoków”, piątego „Dragon Helm” miniaturą „Czarownica” oraz „NF” utworem „Okręg Pożeraczy Drzew”.

W 1998 oprócz książkowego debiutu wzięła udział w antologii „Trzynaście kotów”, gdzie zamieściła „Usta boga”. Krótkie formy Ewy gościły na łamach różnych czasopism w miarę systematycznie, choć na dłuższe teksty (i w ogóle na książkę autorki) fani musieli poczekać do 2002. W międzyczasie światło ujrzały „Niedotykalna” i „Gałązka” (NF, 1998), „Nocny Śpiewak” (NF, 1999), „Subijat” (Portal, 2001, fragment powieści), a potem „Szczeniak” (antologia „Księga smoków”, Runa, 2006), „Angelidae” (antologia „A.D.XIII”, Fabryka Słów, 2007), „Drzwi Do” (antologia „Księga strachu”, Runa, 2007), „Łżer” (NF, 2009), „Skok na żywca” (antologia „Bajki dla dorosłych”, Fabryka Słów, 2009), „Cudowne źródełko, czyli kryminał hydrauliczny” (NF, 2010), co ciekawe w magazynie „Click! Fantasy” Jacek Piekara przedrukował dobrze wszystkim znanego „Smoka” (2002), „Kolekcjonera” (2002) i Pierścień dla bestii (2003).

Pierwsza powieść, „Kamień na szczycie”, pojawiła się w 2002 roku za sprawą Runy, i kontynuowała to, co zapoczątkował „Tkacz iluzji”, po roku wyszedł trzeci tom cyklu, „Piołun i miód”. Pisarka niewątpliwie wiązała z nim większe plany, gdyż w 2005 wydała przeredagowaną, dwutomową, zmienioną na powieść wersję zbioru, noszącą już tytuł „Naznaczeni błękitem”. Z kolei w 2006 Runa opublikowała dobrze znane i nowe teksty pisarki pod tytułem „Róża Selerbergu”. Potem Fabryka Słów zdecydowała się wydać powieść „wiedźma.com.pl” (2008), książkę, która doczekała się wznowienia w 2010, roku, w którym Ewa literacko zniknęła. Co prawda pojawiała się na konwentach i imała się prac redaktorskich czy translatorskich, ale niestety nie realizowała się autorsko. Do czasu.

Wydawnictwo Jaguar w 2018 roku obwieściło, że zamierza wznowić cykl „Kroniki Drugiego Kręgu” począwszy od „Naznaczonych błękitem” i „Drugiego kręgu” (daw. druga część „Naznaczonych”), szybko po nich w obiegu zaistniało odświeżenie „Kamienia na szczycie”, a tuż po nim „Piołun i miód”. Ewa podobno kończy wyczekiwany od lat ostatni tom, „Czas złych baśni” – i jeżeli wszystko potoczy się zgodnie z zamierzeniami, jeszcze w 2019 przyjdzie nam powrócić do Lengorchii w zupełnie nowych przygodach. Jednak same zapowiedzi to nie jedyne, na co mogli liczyć starzy i nowi fani; Białołęcka zdążyła przynieść coś świeżego w postaci „Garażowego” (antologia „Idiota skończony”, Fabryka Słów, 2018), „Papierowej wyspy” (Fenix Antologia, 2019) i „Tylko nie w głowę” (antologia „Harda Horda”, Sine Qua Non, 2019).

Milena Wójtowicz (ur. 4 lipca 1983 w Lublinie)

Mawia, że wszystko zaczęło się od „Scen z życia smoków” Beaty Krupskiej, potem był „Kajko i Kokosz”, J.R.R. Tolkien, Gwiezdne Wojny i jakoś to poszło. Chodzi o fantastykę. Ale sama zaistniała „Bardzo czarną dziurą” na łamach internetowej „Esensji” (2001), następnie był „Fahrenheit i Fantazin”, gdzie ukazały się teksty „Pomyłka” (2001), „Zeznanie” (2001), „Głupi człowieku” (2002), „Najwspanialsi z wspaniałych” (2002), potem było tylko lepiej, gdyż drukiem opublikowano jej „Wielką wyprawę małej Żaby” (Science Fiction, 2002) i „Piekło i inni” (SF, 2002). Nie zapomniała jednak o prasie cyfrowej, ponieważ „Esensja” wciąż miała dla niej szeroko otwarte ramiona, czego świadectwem „(Nie)Szczęśliwy traf” (2002), „Kocha? Lubi?? Szanuje???” (2002), „Statystyka magii” (2002), „Laser Alladyna” (2003), „Łowy” (2003) i „Zasady tajemnic” (2003), no i powrót drukiem „Prawdziwej miłośi” (SF, 2003). No i wtedy po raz pierwszy zamilkła.

Szczęściem tylko na dwa lata, aby w 2005 roku pod egidą Fabryki Słów wydać pierwszą powieść, „Podatek” – humorystyczną urban fantasy, osadzoną na polskim gruncie, i to zresztą stało się dla prozy Mileny charakterystyczne: komiczne, fantastyczne motywy, zabawa ze znanymi, nierzadko baśniowymi toposami i urozmaicanie współczesności magią. Już po roku wydawnictwo opublikowało drugą dłuższą formę Wójtowicz, „Wrota”, a i udało się znaleźć obiecującej pisarce w antologii „Tempus Fugit” (Fabryka Słów, 2006) wraz z „Załatwiaczką”, opowiadaniem, które właściwie stało się kanwą wydanego w 2007 zbioru, zatytułowanego ponadto od tego właśnie utworu. Nie można przeoczyć, że i wróciła na łamy „Fahrenheita” z krótką formą, „Skąd odeszły bazyliszki”, i felietonem „Jak nie czytałam Lema i co z tego wynikło”, z kolei tego roku zagościła też na kartach „Creatio Fantastica” z artykułem „Forum, czyli my”. W 2008 roku przyszedł czas na „Wrota 2” i przerwę w dłuższych formach. Od tego czasu jedynie na łamach czasopism i trzech antologii można było szukać jej prozy: „Bestie” (Fahrenheit, 2010), „Sprawiedliwość czarta” (Science Fiction, Fantasy i Horror, 2010, daw. Science Fiction), „Joanna i Aniołowie” (antologia „Jeszcze nie zginęła”, FS, 2010), „Przeżycie” (antologia „Science Fiction po polsku”, Paperback, 2012), „Post mortem” (antologia „Rok po końcu świata”, Powergraph, 2013), „Gdzie wymarły wszystkie smoki” (Fahrenheit, 2013) oraz „Zanim mchem obrosły trolle” (Fahrenheit, 2014). Rok 2014 to początek autorskiej ciszy, której pierwsze znaki pojawiły się w 2008.

Jakoś tak burza nie nadchodziła, pisarka wydała się literacko… martwa. Jednak październik 2017 przyniósł nadzieję, bowiem na autorskim blogu – można by rzec długo świecącym pustkami – zmaterializował się wpis z obwieszczeniem, że Milena intensywnie pracuje nad nową książką i że wyda ją w 2018, a tuż po niej rozpocznie pisanie trzeciego tomu „Wrót”. Co więcej, zapowiedziała, że ma zamiar kontynuować przygodę z „Załatwiaczką”. Dobrym omenem była „Czacha” opublikowana w roku obwieszczenia w „Fahrenheicie”, natomiast w 2018 rzeczywiście słowo ciałem się stało i wydawnictwo Jaguar wypuściło do obiegu „Post Scriptum”, potem zaś wznowienie pierwszych „Wrót”. Co prawda mamy przed sobą jeszcze trochę czekania, ale podobno bieżący rok ma przynieść reedycję (z drobnymi poprawkami) „Wrót 2” oraz premierowe „Wrota 3”, ale to nie wszystko, ponieważ na deser Milena chce zaserwować „Vice Versa” (czerwiec 2019), czyli sequel „Post Scriptum”.

Z najnowszych warto wspomnieć o opowiadaniu „Lot wieloryba”, które ukazało się raptem kilka dni temu w antologii „Harda Horda”.

Feliks W. Kres, właściwie Witold Chmielecki (ur. 1 czerwca 1966 w Łodzi)

Wbrew co poniektórym poglądom, wcale nie był pierwszym autorem fantasy w Polsce; ta rola nieodwracalnie przypada Jarkowi Grzędowiczowi – wyprzedził Feliksa o rok „Twierdzą Trzech Studni” (Odgłosy, 1982), choć oczywiście nie zmienia to faktu, że i Kres wszedł w poczet pionierów gatunku. Nadesłane na konkurs „Fantastyki” opowiadanie „Mag” stało się jego debiutem (1993), co więcej zajęło w tychże literackich zmaganiach drugie miejsce, a w 1987 trafiło do antologii „Trzecia brama”, pod pieczą Macieja Parowskiego i Adama Hollanka. Przedtem był jeszcze znamienity dla pisarza 1985, w którym znalazł się w „Feniksie” z utworami „Księga epizodów: Tylko deszcz dla Ayany” i „Księga epizodów: Kręgi”, ale oprócz nich trafił także na łamy „Sfery” z „Prawem Sępów”. Z kolei w 1986 w „Feniksie” wylądował z tekstem „Vanadey” (Feniks), podobnie też w następnym, gdzie „Fantastyka” wydrukowała „Demona Walki” (wyróżnionego przez czytelników 1 miejscem w kategorii Najlepsze Opowiadanie), z tego opowiadania wyrośnie później „Król Bezmiarów”. A Kres powraca prozą dopiero w 1990 z „Stolcami stalinów” (Claps).

Jednak to 1991 był dla niego większym przełomem i nie tylko dlatego, że na kartach gazety „Voyager” pojawiają się nagrodzone przez fanów 2 i 3 miejscem jako Najlepsze Opowiadania teksty „Miód dla Emiry” (przedrukowane w szóstym „Złotym Smoku”, 1995 i antologii „Robimy rewolucję”, 2000) oraz „Szern K’hakahar”, no i „Prawo Gór” i „Pustynna baśń”, a w „Fenixie” rozepcha się nieco „Królem Gór”. W tymże roku ukaże się przede wszystkim pierwsza książka autora, zbiór „Prawo Sępów” (Almapress), zasadniczo cisza przed burzą, bowiem w 1992 do księgarń wpłynie „Król Bezmiarów” (Aurora), debiutancka powieść, która przyniesie mu Nagrodę im. Janusza A. Zajdla. Od tego momentu kariera zaczyna się rozkręcać.

Jeden rok tylko przychodzi czekać fanom na kolejne dzieło, gdyż powieść „Strażniczka Istnień” – powód, dla którego przyznano mu Śląkfę jako Twórcy Roku – nie tylko trafia do księgarń w 1993 za sprawą Przedświtu, ale i otwiera cykl „Zjednoczone Królestwa”. W tym samym wydawnictwie drukują mu kolejny zbiór z akcją w Szererze, „Serce gór” (1994). Do tego świata powraca już w następnym roku, „Północną Granicą” (Trickser), choć po niej autor odrobinę zwalnia i na pięć lat daje sobie spokój z dłuższą formą. Co prawda odpoczywał, acz nie był to okres przez Feliksa zmarnowany, ponieważ poprawiał stare teksty i nadawał spójność czemuś, co wkrótce miało przerodzić się w „Księgę Całości”, jeden z najpoważniejszych i najpopularniejszych cykli fantasy w Polsce.

W 2000 w wydawnictwie MAG ukazało się nowe wydanie „Północnej Granicy” (wzbogacone i z dopasowanymi tekstami z „Prawa Sępów”) oraz „Grombelandzka legenda” (tu z kolei swą przydatność udowodniły opowiadania z „Serca gór”, nadto nowy zbiór przyniósł mu nagrodę Sfinksa), obie książki – wraz z wznowionym owego roku „Królem Bezmiarów” – utworzyły solidną a kompleksową podstawę cyklu szererskiego (Księga Całości), dzięki czemu wydana w rok później „Pani Dobrego Znaku” nie nastręczała trudności w lekturze, ponieważ wszelkie nieścisłości i pierwotne założenia świata zostały rozwiązane. A sama „Pani” zagwarantowała mu drugą Śląkfę za Twórcę Roku. W dodatku w 2001 wyszła powieść „Piekło i szpada” – tym razem w uniwersum „Zjednoczonego Królestwa”, następnie w 2002 do księgarń trafiło szererskie „Porzucone Królestwo”, zaś w 2003 ostatnia część ze świata „Strażniczki Istnień”, czyli „Klejnot i wachlarz” (cykl ten potem przedrukowano w Fabryce Słów w towarzystwie książkowych publikacji felietonów Kresa). Jak dotąd ostatnia prozatorska książka „Księgi Całości”, tj. „Tarcza Szerni”, dostała się do rąk czytelników w 2005, chociaż nie miała to być końcowa podróż do tego uniwersum, w planach wszak wciąż wisiało „Wieczne Cesarstwo” oraz „Jeźdźcy Równin”, historia niezależna. Z tym, że żadna – nie licząc drobnych fragmentów – dotychczas nie ujrzała światła dziennego.

A jak do tego czasu prezentował się poligon opowiadań? „Sörgethergeft” (Voyager, 1992; przedruk w „Nowej Fantastyce”, 1996), „Korona Shergardów” (Voyager, 1993; Talizman, 1996; Magia i Miecz, 1999), „Puste Niebo” (Fenix, 1993), „Senea” (Fenix, 1993), „Bez Słońca” (Fenix, 1994), „Wiatr i deszcz” (Fenix, 1995), „Srebrne wstęgi Aleru” (Fenix, 1995), „Prawa całości” (Fenix, 1996, w dwóch odcinkach), „Akasa, Fatanh, Amare” (Nowa Fantastyka, 1997), „Władcy śniegu” (Fenix, 1998), „Zabity” (antologia „Niech żyje Polska. Hura!” Fabryka Słów, 1999; NF, 1999), „Egaheer” (Fenix, 2000, w trzech kawałkach), „Jeźdźcy równin” (Magia i Miecz, 2001, dwa fragmenty), „Gówno” (Science Fiction, 2004). Pojawiły się także dwie publikacje non-fiction autora opublikowane przez Fabrykę Słów: „Galeria złamanych piór” (2005) i „Galeria dla dorosłych” (2010), w których znalazły się porady dla młodych twórców, pisane dla „Fenixa” i „Science Fiction”.

No i nadszedł 2011 rok, Feliks W. Kres podał do wiadomości, że rezygnuje – pojawiają się głosy, że utracił całkowicie wenę albo że na zawsze porzuca pisarskie rzemiosło. Nie da się ukryć, że to jedna ze smutniejszych dla Fandomu wieści. Gwoździem do trumny wydaje się być pakiet e-książek autora, oferowanych w wersji budżetowej, co mogło sugerować, że nic więcej z cyklem nie będzie się działo, a teksty udostępniono w ramach swoistej ciekawostki… Z tym, że przychodzi 2017, a Feliks gości na Warsaw Comic Con – z inicjatywy Macieja Pitali – no i okazuje się, że wiele z teorii spiskowych jest więcej niż przesadzonych. Kres po prostu chciał odetchnąć, na kilka lat porzucić presję i twórczy wysiłek, ale z pozytywnym zaskoczeniem dowiaduje się, że ktoś jeszcze na jego twórczość czeka. Dlaczego więc – mimo że z wyjątkiem konwentowych zapewnień nie ma innych przesłanek, choćby opowiadania czy publicystyki – Feliks trafia do tekstu o fantastycznych powrotach? Być może dlatego, że po latach niedawania znaków życia pojawia się na konwencie. I daje nadzieję.

Feniks (1985-1986), Fenix (1990-2001), Fenix Antologia (2018-)

Ostatnie lata to nie tylko powroty konkretnych osób, to także reaktywacja wielu ciekawych inicjatyw – w tym skupionego na fantastyce czasopisma „Fenix”, obecnie wzbogaconego o dopisek „Antologia”. Pisma, stanowiącego przed laty realną konkurencję „Nowej Fantastyki”.

U zarania „Feniks” stanowił fanzin po raz pierwszy opublikowany przez Zrzeszenie Studentów Polskich (ZSP) w 1985 roku, a w nim znaleźć można było młode pióra (Krzysztof Kochański – „Łyżwiarz”, Przemysław Konieczniak – „Stacja”, Grzegorz Drukarczyk – „Bajka o dzielnym Gregu i pięknej Kari”, Roman Kowalczyk – „Z tamtego świata”, Magda Rutczyńska i Janusz Adamkowski – „Władca chaosu”), polską klasykę (Stefan Grabiński – „Jak Myrjam odeszła”), przekłady wielkich (Isaac Asimov – „Oczy nie tylko widzą”, Herbert G. Wells – „Tajemniczy kwiat”) oraz nie najgorszą publicystykę (Andrzej Niewiadomski – „Między mitem a fikcją”, Stefan Otceten – „Debiutanckie próby literackie Stanisława Lema”). Rodziła się więc nadzieja na kolejne źródło fantastycznych wzorców.

W skład redakcji wchodzili podówczas Maciej Makowski (redaktor naczelny, obecnie prezes Prószyński Media), Sławomir Pikuła (zastępca red. nacz., aktualnie profesor w Instytucie Biologii Doświadczalnej w Warszawie), Krzysztof Szolginia (sekretarz), Maciej Kucharski (sekretarz), Krzysztof Sokołowski (red. lit. obcej, teraz tłumacz, działacz fandomu i nieprzerwanie od istnienia każdej formy tego magazynu członek redakcji), Andrzej Szatkowski (proza polska), Paweł Ziemkiewicz (proza polska, dziś biolog i tłumacz) i Rafał A. Ziemkiewicz (proza polska, współcześnie publicysta i komentator społeczno-polityczny).

Pod szyldem „Feniksa” ukazało się dziewięć numerów, choć trzeba przyznać, że jak na fanzin wychodził w całkiem przyzwoitym nakładzie (pierwsza odsłona 3 tys., kolejne 5 tys.). Publikacją drugiego numeru zajęło się wydawnictwo Alma-Press, co w pewnym stopniu przełożyło się na prestiż periodyku. Aż do zamknięcia „Feniksa” dziewiątą odsłoną w 1986, na łamach czasopisma udało się zagościć kilku znaczącym postaciom, wśród których są m.in. Feliks W. Kres, Marek Oramus, Jacek Piekara, Wiktor Żwikiewicz, Edmunt Wnuk-Lipiński, Jan Maszczyszyn czy Eugeniusz Dębski. No i udało się przetłumaczyć wielu istotnych autorów, jak Ray Bradbury, J.R.R. Tolkien, Arthur C. Clarke, Trudy D. Bell, Robert Silverberg, Joe Haldeman, Frank Herbert, Robert E. Howard, Harlan Ellison oraz Ursula K. Le Guin.

W 1990 pięciu panów postanowiło wskrzesić magazyn, tym razem tytułując go „Fenixem”. Za całą akcją stali Rafał A. Ziemkiewicz (piastujący stanowisko redaktora naczelnego), Jarosław Grzędowicz (od 1993 red. nacz.), Krzysztof Sokołowski, Dariusz Zientalak i Andrzej Łaski. Czasopismo działało prężnie pomimo kilku zmian wydawcy (Radwan 1990-1991, Prószyński i S-ka 1991-2000, MAG 2000-2001). Doszło do tego, że wiodące pismo fantastyczne, „Nowa Fantastyka”, zyskałao godnego rywala. Na łamach gazety debiutowało i publikowało niemało pisarzy (potem i współcześnie stanowiących śmietankę polskiej fantastyki), wymienić wypada co najmniej Maję Lidię Kossakowską, Artura Szrejtera, Romualda Pawlaka, Tomasza Kołodziejczaka, Jacka Dukaja, Andrzeja Sapkowskiego, Piotra Goćka, Konrada T. Lewandowskiego, Mirosławę Sędzikowską, Ewę Białołęcką, Jacka Komudę, Marka Oramusa czy Jacka Sobotę. A i zagranicznego dobra z każdą odsłoną przybywało, żeby napomknąć tylko o piórach Rogera Zelaznego, Michaela Swanwicka, Joan D. Vinge, Susan Palwick, Clive’a Bakera, Williama Gibsona, Bruce’a Sterlinga, Borysa i Arkadija Strugackich, Stephena Baxtera bądź Luciusa Sheparda.

Jednak przyszedł kres. W ostatnim numerze co prawda wspomniano, że wstrzymanie druku czasopisma to kwestia czasu, związana z poszukiwaniami nowego wydawcy, ale od 2001 roku mijały lata i chyba większość starych fanów straciła nadzieję na powrót – szczególnie, że wcale nieźle zaczęły radzić sobie e-ziny, a tradycyjna dystrybucja nie rokowała zbyt dobrze.

Niemniej, po siedemnastu latach pojawił się zamysł i realizatorzy: periodyk ponownie wrócił na rynek. W szeregi redakcji wrócił Krzysztof Sokołowski, rolę naczelnego zajął w odrodzonym – już „Fenixie. Antologii” – Bartek Biedrzycki. Co więcej, przedsięwzięcie pragnie również digitalizować stare teksty, aby ułatwić wszelkim chętnym dostęp do często nieosiągalnych, archiwalnych numerów. Czasopismo ukazuje się drukiem i cyfrowo, dotychczas zaprezentowano pięć odsłon (w tym jedna całkowicie sfeminizowana), szósta – darmowa, poświęcona opowiadaniom z 2018 publikowanym na łamach magazynu, spełniającym kryteria nominacyjne do Nagrody im. Janusza A. Zajdla – jest w przygotowaniu. „Fenix Antologia”, podobnie jak dawne reinkarnacje periodyku, skupia się na promowaniu młodych i doświadczonych piór, dlatego nikogo nie powinno dziwić, że współpracuje zarówno z Rafałem Cichowskim, Tomaszem Fijałkowskim i Radkiem Rakiem, jak i Agnieszką Hałas, Mają Lidią Kossakowską bądź Davem Hutchinsonem.