Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Aktualności, Arcyważne, Biblioteka, Felietony

Geekoradnik świąteczny 2019

Zaczyna się ten okres w roku, kiedy tylko nieliczni nie mieli jeszcze okazji usłyszeć „Last Christmas”, a jeszcze mniejsza liczba ludzi ma już zakupione i spakowane prezenty gwiazdkowe dla najbliższych. Nie bójcie się jednak, że w ostatniej chwili zabraknie wam pomysłu co podarować rodzinie oraz przyjaciołom – jak co roku przychodzimy z pomocą!

„Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”, Radek Rak, Powergraph

Niewielu jest pisarzy, którzy tak jak Radek Rak potrafią operować słowem. Jego unikalny styl, przynoszący skojarzenia z utworami Leśmiana oraz Catherynne M. Valente, wprawia czytelnika w unikalny stan – hipnotyzuje, wciąga, oczarowuje i sprawia, że kolejne linijki tekstu nie są po prostu czytane – je się pochłania całym sobą. Radek Rak tkając swoją opowieść nie ogranicza się jedynie do formy, treść jest tu równie znakomita – widać miłość, jaką pisarz darzy Galicję, jej folklor oraz historię. Ta ostatnia została opowiedziana z rzadko pokazywanej perspektywy chłopów pańszczyźnianych – po jej poznaniu dwa razy zastanowicie się nad stwierdzeniem, że w Polsce nigdy nie było niewolnictwa… Absolutnie unikalna opowieść, idealna do pochłaniania wieczorną porą.


„Fałszywy Pieśniarz”, Martyna Raduchowska, Uroboros

Martyna Raduchowska lubi potrzymać czytelników w niecierpliwości, pisząc na zmianę dwa cykle, każdą książkę kończąc mniejszym lub większym cliffhangerem. I podczas gdy ja nie mogę się doczekać kontynuacji „Łez Mai”, Martyna powraca do świata Szamanki od Umarlaków. I znów robi to w fantastyczny sposób! „Fałszywy Pieśniarz” to znakomity wybór dla czytelników, którzy odnajdują się w klimatach urban fantasy – wartka intryga kryminalna przeplata się tu z ciekawą wizją świata, a wszystko to napędzają świetnie napisani bohaterowie. Dla czytelników, którzy do tej pory nie mieli do czynienia z losami Idy Brzezińskiej, najlepiej brać w pakiecie z „Demonem Luster” („Szamankę od umarlaków” można śmiało odpuścić).


„Małe Licho i anioł z kamienia”, Marta Kisiel, Wilga

Niedawno w prezencie koleżance syna daliśmy „Małe Licho i tajemnicę Niebożątka”. Po jakimś czasie jej tata przyznał, że zaczął czytać córce książkę na dobranoc, ale w sumie to jemu się tak spodobała, że chętnie by pożyczył coś więcej autorstwa Marty Kisiel… Wcale się zresztą nie dziwię, sam znakomicie bawiłem się przy lekturze „Tajemnicy Niebożątka” i z przyjemnością zabrałem się także za „Anioła z kamienia”. A ponieważ akcja drugiego tomu toczy się w czasie grudniowych świąt, dostajemy +1 do wyboru prezentu. To książka o właściwościach klocków lego, sprawia frajdę zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom.


„Destiny 2: Twierdza Cieni”, Bungie Software, Cenega Polska

Od pierwszego „Destiny” odbiłem się na tyle skutecznie, że gniewnie reagowałem na każde wspomnienie o tym tytule lub jego kontynuacji. Proporcjonalna do miodności strzelania w tej grze była jedynie chciwość wydawcy, który sprawił, że na długie lata straciłem zainteresowanie serią. Na szczęście niecne praktyki Activision się skończyły, a marka „Destiny” powróciła na łono Bungie Software, czyli w ręce ludzi, którzy chcą po prostu robić dobre gry. Warto więc dorzucić się twórcom, którym udało się wyrwać swe dziecię ze szponów korpo – w zamian otrzymacie kosmiczną strzelankę z ogromną ilością zawartości oraz sporą bazą fanów.


„Wiedźmin 3” edycja na Switcha, CD Project RED/Saber Interactive, CDP

Pamiętam jak zareagowałem na ogłoszenie, że „Wiedźmin 3” otrzyma port na przenośną konsolkę Nintendo. Zaprzeczenie (to niemożliwe!), gniew (nie kupię!), negocjacje (przecież mam tę grę już na dwóch platformach, po co mi kolejna?), depresja (tyle gier w stosie wstydu, a ja znowu to samo planuję ograć…), aż w końcu akceptacja. Bo choć widać tu wyraźnie kompromisy, na jakie musieli iść twórcy, to radość z grania w „Wiedźmina 3” w pociągu, łóżku czy też miejscu zadumy wynagradza wszelkie związane z tym niedogodności. Szczególnie zalecane dla rodziców, którzy nie chcą uraczyć dziecka porcją treści przeznaczonej tylko dla dorosłych.


„Death Stranding”, Kojima Productions, Sony Interactive Entertainment

Jak z każdym dziełem kultury, na którym twórca odcisnął duże piętno, z „Death Stranding” związane było wiele kontrowersji. Czy aby Kojima, legenda branży, pozbawiony ścisłego nadzoru nie odpłynął zbyt mocno? Czy nie przesadził ze zbyt udziwnioną wizją świata oraz – wydawałoby się – prostacką mechaniką? Zadowolonych z przemierzania kolejnych wirtualnych kilometrów Ameryki Północnej jest jednak znacznie więcej niż zniechęconych, a przy trwającej kilkadziesiąt godzin rozgrywce, jest to idealna pozycja, aby spędzić przy niej kilka-kilkanaście dni wolnego. Przed zakupem rzućcie jednak k20, wynik pomiędzy 1 a 5 sprawia, że prezent nie spodoba się obdarowanemu.


„DC. Pojedynek Superbohaterów”, Cryptozoic Entertainment, Egmont Polska

Dobrych deck builderów na naszym rynku nie brakuje, żeby wspomnieć chociażby niezwykle popularny „Brzdęk” czy „Star Realms” (pamiętajcie, że czyta się „relms”, nie „rilms”, nie bądźcie jak rodzimi jutuberzy planszówkowi 😉 ). Tym jednak co wyróżnia „DC. Pojedynek Superbohaterów” na tle konkurencji jest oczywiście licencja – nie da się ukryć, że w grę ze znanymi i lubianymi bohaterami zagramy chętniej. Zasady są na tyle proste, że tytuł ten może być pierwszą planszówką w kolekcji, ale też na tyle fajne, że i bardziej doświadczeni gracze będą z „DC. Pojedynek Superbohaterów” czerpać ogromną przyjemność. Warto rozważyć od razu zakup dodatku z kultowymi „Watchmen”, który wprowadza mechanikę zdrajcy, dodającą do rozgrywki sporo pikanterii.


„Jaś Ciekawski. Podróż przez dżunglę”, Matthias Picard, krótkie gatki

Kolejną po „Małym Lichu” pozycją z gatunku „dla dzieci małych oraz dużych” są przygody Jasia Ciekawskiego z imprintu kultury gniewu przeznaczonego dla młodszych odbiorców. To pozbawiony tekstu czarno-biały komiks, posiadający jeden wyróżnik, który czyni lekturę unikalnym doświadczeniem – po założeniu specjalnych okularów (dokładnie takich samych jak dołączane do czasopism w latach 90.) ilustracje zyskują trzeci wymiar. Matthias Picard zadbał o ogromną ilość szczegółów, dzięki czemu komiks można podziwiać wielokrotnie i za każdym razem odkryć coś nowego.


„Promethea”, Alan Moore, Egmont Polska

To pozycja dla bardziej zaawansowanych graczy. Alan Moore wraz z J.H. Williamsem III wprowadza czytelnika w świat, w którym narracja kształtuje się w unikalny sposób, forma oraz treść mieszają się w niesamowitym stopniu, gwarantując zarówno wizualne, jak i literackie doznania najwyższego stopnia. Na uwagę zasługuje także znakomity przekład Pauliny Braiter –
większość tłumaczy po zapoznaniu się z oryginalnym dziełem, propozycję translacji albo by wyśmiało, albo się rozpłakało. Jeśli chcecie obdarować entuzjastę komiksu, który lubi sięgnąć po ambitniejsze dzieła z gatunku, „Promethea” będzie strzałem w dziesiątkę.


„Wiedźlam na skale”, molom.pl

Z racji zbliżającej się wielkimi krokami premiery „Wiedźmina” od Netflixa, stworzony przez Andrzeja Sapkowskiego świat może być częstym tematem rozmów przy rodzinnych posiłkach w trakcie świąt. Cóż, może i w 2019 roku nie mamy latających samochodów, ale tego cudu ponad dwadzieścia lat temu nie byliście w stanie przewidzieć! Dlatego aby załagodzić wszelkie spory, warto wyposażyć ich uczestników w skarpetki z motywem Wiedźlama. Kłótnia na temat tego, czy Żebrowski jest lepszy niż Cavill będzie bardziej cywilizowana z ciepłymi stópkami.”


Sokół Millennium, Lego

Unikatowy zestaw LEGO wart 3,5 tys. zł. Składa się z ponad 7,5 tys. elementów i pozwala wczuć się w budowniczego najsłynniejszego statku kosmicznego w galaktyce. Któż nie chciałby jeszcze raz przeżyć przygód z „Gwiezdnych wojen”, szczególnie w momencie, gdy do kin wchodzi finał kultowej sagi? Każdy konstruktor sam wybierze, czy na pokładzie jego statku zasiądą Han Solo i Chewbacca, czy Rey, Finn i BB-8.