UWAGA NA SPOILERY
Drugi odcinek The Last of Us sezonu 2, zatytułowany „Through the Valley”, bezceremonialnie przypomina widzom, że w tym świecie nie istnieje coś takiego jak bezpieczna przystań. Jackson zostaje zaatakowane przez hordy zainfekowanych, w tym przez nowego Purchlaka – istotę większą, szybszą i znacznie bardziej niebezpieczną niż znany nam wcześniej potwór z Kansas City. Twórcy postanowili całkowicie przeprojektować Purchlaka, czyniąc go bardziej atletycznym, wyższym i groźniejszym, z nową „koroną” grzybni.
Za całość odpowiada studio Wētā FX, które tym razem stanęło przed wyjątkowo trudnym zadaniem: stworzyć pełną sylwetkę potwora widoczną w ostrym świetle dziennym, bez możliwości ukrycia niedoskonałości w mroku. Purchlak został więc od podstaw zbudowany jako zaawansowany cyfrowy model, ze szczegółową symulacją mięśni, skanami prawdziwych grzybów i dokładnym odwzorowaniem reakcji ciała na spalenie. Scena jego walki z Tommym, uzbrojonym w miotacz ognia, została nakręcona na nowo wybudowanym planie w Vancouver, obejmującym aż 45 budynków i mury obronne, a produkcja wymagała udziału setek statystów oraz kaskaderów.
Efekty specjalne osiągnęły rekordowy poziom, z ponad 600 ujęciami VFX, co czyni ten odcinek najbardziej wymagającym technicznie w historii serialu. Twórcy, Craig Mazin i Neil Druckmann, zadbali o to, aby Purchlak przypominał nie tyle bestię, co walczącego zapaśnika – nie przesadnie umięśnionego, lecz dynamicznego i śmiercionośnego, zdolnego w jednej chwili przerodzić swoją powolność w zabójczą szarżę. Proces spalania Purchlaka, uwzględniający skurcze, złuszczanie i pękanie grzybni, został zaprojektowany z niemal chirurgiczną precyzją.
Nowy Purchlak nie jest więc jedynie kolejnym potworem w świecie The Last of Us – jest symbolem nieuchronności śmierci i iluzji bezpieczeństwa, jaką próbowali zbudować bohaterowie. W świecie opanowanym przez Cordycepsa nie ma miejsca na fałszywą nadzieję, a każdy dzień może zakończyć się krwawą walką o przetrwanie.