Nowy rozdział w dziejach Człowieka ze Stali nie zaczyna się w rozbitym statku kosmicznym.
Nadchodzący „Superman” w reżyserii Jamesa Gunna celowo rezygnuje z klasycznego „origin story”, by od razu wrzucić widzów w wir codzienności superbohatera. Jak zdradziła Rachel Brosnahan, ekranowa Lois Lane, nie będzie ani Kryptona w płomieniach, ani dziecięcych łez w Smallville.
W tym wydaniu Kent i Lane są już zaprawionymi reporterami Daily Planet, Metropolis ma pełne ręce roboty z potworami, a Lex Luthor nie marnuje czasu na złowrogie uśmieszki – tylko działa. Relacja Lois i Clarka trwa około trzech miesięcy, co daje twórcom pole do pokazania nie tylko superbohaterstwa, ale i napięcia między dwojgiem ambitnych ludzi w trudnym związku.
Brosnahan podkreśliła, że film będzie pełen akcji, ale nie zabraknie też emocji, humoru i klasycznej reporterskiej chemii. Premiera nowego „Supermana” planowana jest na 11 lipca 2025 roku, a w obsadzie pojawią się m.in. David Corenswet (Superman), Nicholas Hoult (Lex Luthor), Isabela Merced, Nathan Fillion, Edi Gathegi i Anthony Carrigan.
Nowe DC pod wodzą Gunna obiecuje świeży start bez opowiadania tych samych bajek od początku – i chociaż dzieci z Kryptona wciąż będą się liczyć, wygląda na to, że nikt nie będzie już pytał, czemu ten gość nosi majtki na spodniach.