Chińska Administracja Filmowa oficjalnie ogłosiła, że ograniczy liczbę importowanych filmów z USA, w odpowiedzi na najnowszą falę ceł nałożonych przez administrację Donalda Trumpa. To nie plotka, to strategia – i bardzo czytelny sygnał w trwającej wojnie gospodarczo-popkulturowej między Waszyngtonem a Pekinem.
Oświadczenie mówi o „umiarkowanym ograniczeniu” liczby amerykańskich produkcji wpuszczanych do chińskich kin. Zamiast tego kraj ma skupić się na większym otwarciu na produkcje z innych państw, oczywiście zgodnie z „zasadami rynkowymi i preferencjami widzów”. Innymi słowy – sorry, Marvel, witaj Bollywood (albo, powiedzmy, Francja).
Decyzja zapadła zaledwie kilka dni po tym, jak Chiny zatwierdziły premierę „Thunderbolts” na 30 kwietnia. Dziś nie jest już jasne, czy film w ogóle trafi do kin – lokalni wystawcy zostali kompletnie zaskoczeni, a optymizm, z którym wyczekiwali kolejnych amerykańskich hitów, właśnie runął pod ciężarem 125-procentowych ceł.
CFA nie ukrywa, że działania USA „nieuchronnie wpłyną na postrzeganie hollywoodzkich filmów przez chińską publiczność”. Inaczej mówiąc – kino amerykańskie nie tylko drożeje, ale i przestaje być mile widziane.
W tle pozostaje twarda ekonomia: Hollywood nadal utrzymuje nadwyżkę handlową z Chinami, jeśli chodzi o przemysł filmowy, co niezmiennie irytuje Pekin. Mimo że popularność zachodnich blockbusterów w Państwie Środka drastycznie spadła w ostatnich latach, pojedyncze tytuły wciąż potrafią przynieść krociowe zyski – jak choćby „Avatar: The Way of Water” z wynikiem 246 milionów dolarów.
Chiński box office odnotował odbicie po dramatycznym 2024 roku, ale sukces był mocno jednostronny: „Ne Zha 2” zarobiło 2,1 miliarda dolarów i to właściwie ono napędza tegoroczne statystyki. W tym kontekście amerykańskie blockbustery miały być bezpiecznym planem B na lato.
Ale jeśli plan B przestaje być mile widziany… to kto tak naprawdę wygra ten filmowy pojedynek – kapitalizm, soft power czy protekcjonizm z podtekstem ideologicznym? Cokolwiek się wydarzy, dla Hollywood – które i tak próbuje odnaleźć się po pandemiczno-streamingowym chaosie – ta wiadomość nie wróży nic dobrego.