W rozmowie z SFX Magazine (za GamesRadar+) Schreier powiedział wprost:
„Podczas prezentacji bardzo chciałem, żeby Man-Thing był w drużynie.”

Plan był odważny, ale Marvel Studios miało inne plany. Postać pojawiła się ostatecznie w znakomitym Werewolf by Night z 2022 roku i – jak przyznał sam reżyser – „tak chyba wyszło lepiej”.
Ale sam koncept wiele mówi o intencjach stojących za filmem. Schreier nie chciał po prostu wrzucić złoczyńców do jednej drużyny – zależało mu na postaciach z pogranicza moralności, takich, którym powinęła się noga, które były źle zrozumiane lub którym odebrano szansę. W tym duchu pasuje do drużyny John Walker – były Kapitan Ameryka, który pogubił się w systemie.
„To film o tym, czy ludzie, którzy stracili kontakt z ideą dobra, mogą się jej ponownie chwycić. Najpierw z konieczności, potem z inspiracji – może razem mogą stać się czymś większym niż osobno.”
Thunderbolts* wejdą do kin 2 maja 2025 roku, a w składzie znajdą się: Yelena Belova (Florence Pugh), Bucky Barnes (Sebastian Stan), Red Guardian (David Harbour), John Walker (Wyatt Russell), Taskmaster (Olga Kurylenko), Ghost (Hannah John-Kamen) oraz Sentry (Lewis Pullman).
Nie zobaczymy tam Man-Thinga, ale pomysł, by ten bagienny duch zemsty dzielił ekran z Yeleną i Bucky’m… brzmi tak dziwnie, że aż szkoda, że pozostał tylko w sferze pitchu.
Może kiedyś doczekamy się Thunderbolts vs Man-Thing? Albo przynajmniej – What If…?