Fani Stargate mogą w końcu odetchnąć z ulgą. Według najnowszych doniesień, reaktywacja kultowej marki sci-fi jest bliżej niż kiedykolwiek, a wszystko przez niespodziewane odejście Jennifer Salke, byłej szefowej Amazon Studios, która – jak się okazuje – przez lata aktywnie blokowała rozwój projektu.
Amazon przejął MGM w 2021 roku głównie dla praw do Jamesa Bonda, ale w pakiecie znalazł się też Stargate. Zainteresowanie nowym projektem było duże – Mike Hopkins, jeden z topowych ludzi Amazona, chciał zbudować z tego uniwersum na miarę MCU. Nadzieje były wysokie, zwłaszcza że Mark Fergus (The Expanse, Iron Man) zgłosił chęć poprowadzenia projektu. I wtedy… wszystko utknęło.
Źródła wskazują, że to Jennifer Salke celowo odkładała Stargate na bok, forsując inne, bardziej „wizerunkowe” produkcje jak The Rings of Power czy Citadel. Jej polityka skupiona na wyłącznie progresywnych narracjach i „odświeżaniu” klasyki miała spowolnić prace nad franczyzą, mimo wewnętrznych nacisków.
Ostatecznie Salke została odsunięta, częściowo przez napięcia wokół franczyzy Bonda (rzekomo chciała wprowadzić żeńskiego 007), ale również przez brak realnych postępów przy takich IP jak Stargate, Robocop czy Tomb Raider. Ostatnie wieści mówią o anulowaniu serialu Tomb Raider i ponownym otwarciu drogi dla Stargate.
Choć oficjalna zapowiedź jeszcze nie padła, Amazon już ponoć zbiera nowe propozycje i pitchuje projekt twórcom z doświadczeniem w sci-fi. Opcje są dwie: pełny reboot albo kontynuacja z szacunkiem do istniejącego kanonu. Niezależnie od kierunku – jedno jest jasne: Stargate ma wrócić. I tym razem nikt mu już nie stanie na drodze.