Miłość matczyna i ukazanie problematyki rodzicielskich uczuć (ze strony matki) to zjawisko ani nie innowacyjne, ani przesadnie rzadkie w literaturze, także w gatunkach i wszelakich odmianach fantastyki. Na kartach fantasy, science fiction czy horroru motywy pochodne od tej tematyki wyobrażona były i wciąż są na rozmaite sposoby: raz widać budzący się instynkt w określonych okolicznościach i środowisku, raz jego brak, raz rodzenie się poczucia odpowiedzialności za innego człowieka, a potem wzięcia go pod swoje skrzydła i swoista adopcja, w mniej optymistycznych wariantach przekleństwo i chęć uśmiercenia swego potomstwa. Często są to powielane archetypy rodem z mitów, które według niektórych psychologów odzwierciedlają ludzkie lęki, pragnienia czy dążenia. Nie tym będzie się jednak zajmować niniejszy artykuł, on będzie treścią zupełnie nieskomplikowany i wyzbyty wyższych idei, a traktuje o utworach z silnym motywem matczynego uczucia, tudzież miłości w wielu smakach.
Wyborowi utworów nie przyświeca żadna górnolotna intencja wyszukiwania istnych perełek literackich, stworzenia swego rodzaju kanonu czy odkrycia w historiach najdziwniejszych rodzajów uczuć łączących matkę ze swymi latoroślami. Przedstawione w artykule opowieści znalazły się wyłącznie dlatego, że mają w sobie wyżej wspomniany motyw mocno zaakcentowany, inne powody są znane wyłącznie autorowi.
Wrota obelisków oraz Piąta pora roku – N.K. Jemisin
W wyróżnionej nagrodą Hugo, nominowanej także do Locusa, World Fantasy Award i Nebuli, „Piątej porze roku” Jemisin rozpoczęła historię o uprowadzonej przez ojca córce, Nassun, poszukiwanej przez zranioną i zdradzoną matkę, Essun, pogrążoną w smutku po utracie syna. Napisana z rozmachem, wielowątkowa opowieść dotyka wielu problemów, ale epizody głównej bohaterki zdają się emanować potężną dawką emocjonalną – związaną z motywem matczynej miłości. Kontynuowane wypadki w drugim tomie trylogii, „Wrotach obelisków”, nie doprowadzają jednak do spotkania się córki z matką, strzała korzeniowa wciąż się rozgałęzia i ukoronowanie tego wątku najwyraźniej nastąpi w ostatniej części, „Kamiennym niebie” (tyt. roboczy), która być może ukaże się u nas jeszcze w tym roku.
Cykl o wiedźminie – Andrzej Sapkowski
Chociaż znacznie wyraźniejszy w pięcioksięgu mistrza fantasy jest motyw „ojcostwa” Geralta, to także „macierzyństwo” Yennefer (albo trafniej macierzyństwo mimo woli) nie jest czymś z trzeciorzędnej ekspozycji. Surowość, ale i troska przebrzmiewająca przez postawę, zachowanie i wyrażane (a częściej ukrywane) uczucia względem małej Ciri są, zdaje się, świadectwem wielkiego pragnienia posiadania dziecka niezdolnej do urodzenia go czarodziejki, które zostało jej zrekompensowane właśnie w postaci zagubionej królewny. Nie była to jednak łatwa relacja ze względu na rozbieżne i silne charaktery obu kobiet oraz okoliczności.
Cesarz ośmiu wysp oraz Pan Ciemnego Lasu – Lian Hearn
Macierzyństwo w czteroczęściowym cyklu „Opowieść o Shikanoko”, zwartym w dwóch tomach”, nie jest czymś sztampowym czy rzadkim (podobnie jak ojcostwo). Autorka starała się w swym dziele pokazać wiele różnych modeli macierzyństwa, aczkolwiek styl pisarki – wcale lakoniczny – sprawia, że owe motywy często giną w gąszczu innych, lecz mimo to są dość mocno zaakcentowane. Najważniejszym z nich jest tutaj na pewno wątek pani Tory, która „szukała pięciu ojców dla pięciorga dzieci” (i znalazła), a płynąca od niej miłość, a w niej zaś troska pozostawia duże pole dla interpretatorów. Subtelniej prezentuje się w cyklu macierzyństwo Tamy czy Shinmei’in, niemniej serwują czytelnikom jeszcze dwa odmienne modele macierzyństwa.
Harry Potter – J.K. Rowling
W przełomowym cyklu o młodym czarodzieju akcenty macierzyńskie pierwszorzędnie najpewniej przypisywane będą Lily Potter, która poświęciła swoje życie, aby ocalić syna. Jest to niebywale istotny w serii motyw, jednak to częściej troska i opieka Molly Weasley, jakie roztaczała nad swą dziatwą i swoiście usynowionym Harrym, pojawiała się na głównej scenie. Matka pociesznej gromadki nie stroniła od rodzicielskich wyzwań, ale była także w stanie postawić się potężnym przeciwnikom, o ile zaczęli sprawiać zagrożenie dla jej podopiecznych. Dowodem na macierzyńskie uczucia wobec Harry’ego może być podarunek – pamiątkę po swym bracie – zegarek, dodatkowo spotkanie bogina, zmieniającego się kolejno w wizerunki martwych członków jej rodziny, a na końcu w nieżyjącego Harry’ego także są niezbitym tego świadectwem.
Koralina – Neil Gaiman
W dość niewielkiej, ale za to niosącej mocne przesłanie książeczce mistrza Gaimana macierzyństwo postawione zostaje pod znakiem zapytania, a jego alegoryczne koncepcje zaprezentowane po krótce w treści dają czytelnikom do myślenia. Oto bowiem tytułowa bohaterka mierzy się nie z jedną matką, lecz z dwoma – i konfrontacja ta jest nierówna ze względu na dwa skrajnie odmienne charaktery. Prawdziwa matka nie przejawia wobec córki przesadnie okazywanych uczuć, druga fałszywa – powierzchownie – zalewa małą troską, opieką i ofiaruje wszystko, na co tylko Koralina ma ochotę. Jednak nie wszystko jest takie, jakie się na początku wydaje. Zwłaszcza emocje i zachowania, mieszczące się tutaj w pojęciu matczynej miłości.
Pieśń Lodu i Ognia – George R.R. Martin
W sztandarowym cyklu Martina, zaadaptowanym przez HBO na popularny serial („Gra o tron”), wręcz kipi od motywów matczynej miłości. Co ciekawe, pomimo etyczności albo jej braku wśród bohaterek – matek, zachowania wobec dzieci, roztaczana opieka, troska czy poświęcenie występuje w dużym natężeniu u obu kobiet, bez względu na preferencje moralne. Najlepszym przykładem takiego rozróżnienia jest Catelyn Stark oraz Cersei Lannister, obie zdolne do najbardziej wymagających poświęceń, chociaż ta pierwsza nie skazuje dzieci tej drugiej na śmierć i znieważanie.
Diuna – Frank Herbert
Macierzyńskie motywy są w „Diunie” przedstawione dość ciekawie. Poczynając od Gaius Helena Mohiam, wyzbytej uczuć rodzicielskich, po jej córkę Lady Jessikę, przejawiającej już znacznie więcej pozytywnych emocji wobec swych dzieci. W jej zachowaniu względem nich akcentuje szczególnie matczyna miłość, chęć zapewnienia im bezpieczeństwa i szczęścia, co doprowadza ją do otwartego sprzeciwienia się potężnej frakcji, do której należała i dla której wykonywała zadanie. Zakończone fiaskiem, dzięki czemu protagonista stał się tym, kim się stał.
Carrie – Stephen King
Przedstawione wyżej modele matek – działające w zgodzie z etyką swej zbiorowości czy nie – wliczały się raczej w poczet rodzicieli opiekuńczych i chcących dla dzieci jak najlepiej… W zasadzie Margaret, matka tytułowej bohaterki, pragnęła tego dla swojej latorośli, tylko że okazywała to na dość specyficzny sposób i dążyła do obranego dla córki celu według opracowanego przez siebie – fanatyczkę religijną – wzorca kulturowego, co zaowocowało… Słowem, nieprzyjemnymi dla Carrie sytuacjami, odcięciem od współczesnego świata czy okaleczeniami. Wszystko w imię Chrystusa… Na spaczoną modłę.