Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Felietony

Mitologie i religie fikcyjnych światów

Literatura piękna niejednokrotnie czerpie garściami ze wszelakiego rodzaju mitologii oraz religii, parafrazując dane motywy i archetypy w taki sposób, aby odpowiednio wkomponowały się w autorską kreację, służąc jako element – bądź elementy – czynnie uczestniczące lub stanowiące istotny składnik intrygi, nierzadko też owe ogniwa w świecie przedstawionym ograniczają się do roli tła, biernej cząstki czy małoznaczącego detalu. W tych sferach można przytoczyć szereg dzieł literackich, jednak niekoniecznie wpasowują się one w motyw przewodni (o którym za chwilę), acz, by nie być gołosłownym, za przykłady przytoczę „Pana Światła” Rogera Zelaznego, „Percy’ego Jacksona i Bogów Olimpijskich” Ricka Riordana, „Amerykańskich bogów” Neila Gaimana” oraz „Kłamcę” Jakuba Ćwieka.

 

Powracając do meritum, dziś zajmiemy się mitologiami i religiami światów fikcyjnych, które zostały w pełni bądź w lwiej części wymyślone przez autorów na potrzeby utworu. Co nie zmienia faktu, że niekiedy twórcy mocno inspirowali się, budowali w oparciu, nawiązywalido archetypów i toposów mitologicznych oraz religijnych czy wręcz prefabrykowali je. Wprawdzie takich dzieł, cykli i uniwersów książkowych nie brakuje, jednak większość bazuje na sprawdzonych schematach, czego efektem jest często nie do końca oryginalny i barwny świat przedstawiony, a raczej pewna jego sfera. Na szczęście nie brakuje i literatury prezentującej coś zupełnie nowego w tym obrębie. Na początek wystarczy wspomnieć o sztandarowym dziele polskiej fantasy – cyklu wiedźmińskim Andrzeja Sapkowskiego. I zwróćmy uwagę, że nie patrzymy na systemy magiczne (choć często mitologie i religie mają z nimi dużo wspólnego i niejednokrotnie się ze sobą przeplatają), tylko na sferę mistyczną oraz wierzeniową.

Oczywiście, przedstawiamy wyłącznie małą przykładową część światów, opisującychprzykładowe kreacje wierzeń i kultów, mocno ograniczając się ilościowo oraz pomijając wiele szczegółów.

Drobna uwaga: artykuł może zawierać spoilery i fragmenty, więc niektóre części proszę pominąć, bądź zapoznać się z nimi na własną odpowiedzialność.

dzikazgon

Garść wiedźmińskich mitów i religii

W twórczości Sapkowskiego spod znaku Geralta z Rivii nietrudno natknąć się na jakąś religię, bowiem całe uniwersum obfituje we wszelakiego pokroju kulty. Na początek warto zwrócić uwagę na jedną z czołowych bogiń pojawiających się w książce. Mowa oczywiście o Melitele, jednym z najstarszych – według informacji z książek – kultów świata przedstawionego i, co ważniejsze, jednego z dominujących. Przypuszcza się – to również teza postawiona w prozie – że kult Melitele, bogini wiosny, płodu, natury i urodzaju oraz sama postać,powstały na skutek zderzenia paru podobnych wierzeń:

„Każda nieledwie przedludzka rasa i każde pierwotne, koczownicze jeszcze ludzkie plemię czciły jakąś boginię urodzaju i płodności, opiekunkę rolników i ogrodników, patronkę miłości i małżeństwa. Większość z tych kultów skupiła się i zlała w kult Melitele.”[1]

Pomijając występujące w książce teorie, wiadomo, że Andrzej Sapkowski samą sylwetkę bóstwa zaczerpnął z panteonu bałtyjskiego, w którym Melitele stanowiła patronkę kwiatów i urodzaju. Przypuszczać zaś można – nie bez podstaw zresztą – że przy kreacji posiłkował się także koncepcją Wielkiej Bogini, najczęściej opiekunki Ziemi (czasem stanowiącej jej personifikację), płodności, macierzyństwa, natury, urodzaju etc., występującej jako – w zależności od wiary – monoteistyczne, dualistyczne bądź politeistyczne bóstwo. Jednym z centralnych punktów czci Melitele była świątynia w mieście Ellander, a pieczę nad nią sprawowała dobrze znana miłośnikom prozy Sapkowskiego kapłanka Nenneke.

Bardzo zagadkowym bóstwem, występującym na kartach cyklu, jest Kreve – i nawet nie wiadomo, jakiej płci jest owa postać. Z informacji podanych w „Granicy możliwości” można za to domniemywać, że centralą tego kultu jest Hołopole.

O wiele lepiej ma się z kolei kult Wiecznego Ognia, którego niejaką stolicą jest Novigrad, zaś sam rozprzestrzenił się już na inne północne królestwa. Owa religia właściwie nie ma bóstwa jako takiego, opiera się na wierze w ogień, który ma zapewnić ochronę przez urokami, magią oraz potworami, zaś dla niektórych stanowi symbol nadziei. Przewodniczącym wyznania jest hierarcha Novigradu, Cyrus EngelkingHemmelfart. Co ciekawe sama religia stanowi niejako motor napędowy ekonomii, jako że bezustannie potrzeba nowych sznurów, tranu czy wosku. Nie możnazapominać, że kult należy do bardziej radykalnych, a bluźnienie czy herezja grozi śmiercią, czego dowodem poniższy cytat:

„Ja jestem tolerancyjny dopóty, dopóki ktoś czci Wieczny Ogień i nie bluźni przeciw niemu. A jak będzie bluźnił, to go każę spalić i tyle. Wszyscy w Novigradzie są równi wobec prawa. I prawo jest równe dla wszystkich – każdy, kto bluźni przeciw Wiecznemu Ogniowi, idzie na stos, a jego majątek się konfiskuje.”[2]

Kolejnym bóstwem, w przypadku którego raczej nikt nie powinien mieć wątpliwości odnośnie do pierwowzoru, jest Freyja. Czczona przede wszystkim na archipelagu Skellige, bogini płodności, małżeństwa, urodzaju, miłości oraz urody, zwana Wielką Matką, przedstawiana jest często w postaci młodej, ciężarnej kobiety o głowie zakrytej chustą. Według wiary przemierzaświat jako kot, bądź sokół.

„Nad skromnym marmurowym ołtarzem, nad figurkami kotów i sokołów, nad kamienną misą wotywnych darów, górowała statua ModronFreyji, Wielkiej Matki, w jej typowym aspekcie maternalnym – kobiety w luźnych szatach zdradzających przesadnie podkreśloną przez rzeźbiarza ciążę. Z pochyloną głową i zakrytymi chustą rysami twarzy.”[3]

Za główną siedzibę kultu można uważać świątynie w gaju Hindar, znajdującą się na wyspie Hindarsfjall. Mimo że Freyja jest centralnym bóstwem wierzeń – głównie – ludu Skellige, to ich mitologia obfituje w wielu herosów, jak Hemdall:

„Hemdall to nasz mityczny bohater. Legenda mówi, że gdy nadejdzie TeddDeireadh, Czas Końca, Czas Białego Mrozu i Wilczej Zamieci, Hemdall stawi czoło złym mocom z krainy Mörhogg, upiorom, demonom i widmom Chaosu. Stanie na Tęczowym Moście i zadmie w róg, na znak, że czas chwytać za broń i stawać w ordynku. Do RaghnarRoog, Ostatniej Bitwy, która zadecyduje, czy zapadnie noc, czy nastanie świt.”[4]

Jak widać również i tu Sapkowski mocno posiłkował się istniejącym już systemem wierzeniowym. Tęczowy Most to oczywiście Bifrost, Hemdall to odpowiednik Hajmdala, RaghnarRoog z kolei stanowi analogię ragnaröku, a jeżeli jeszcze nikt się nie domyślił Freyja to Freja, nordycka bogini z rodu Wanów, patronująca między innymi płodności czy miłości. W tym kulcie – odnoszę się do powieści Sapkowskiego – wspomniany jest również Naglfar, okręt zbudowany z paznokci, zaczerpnięty również z mitów skandynawskich, podobnie jak kogut Kambi–odpowiednik nordyckiego Gullinkambi, koguta, który także miał zwiastować nadejście końca.

Nader intrygującym kultem, występującym w prozie Sapkowskiego jest wiara w CoramAgh Ter, Lwiogłowego Pająka, bożka śmierci, okrutnego i brutalnego. Jego wyznanie nie należy do najliczniejszych, a świątynie są raczej skrzętnie skryte. Kapłani CoramAgh Ter posługują się czarną magią oraz przeróżnymi narzędziami tortur. Wiadomo, że jeden z chramów znajdował się pod ruinami (prawdopodobnie, ponieważ nie ma informacji o odbudowie grodu po rebelii Falki) Mircie – owa świątynia została złupiona przez bandę Nivellena, właśnie podczas tego wydarzenia rabuś-szlachcic został przeklęty i zmieniony w bestię.

„Ze wszystkich świątyń w Gelibolu i dolinie Nimnar wybraliście akurat chram CoramAghTera, Lwiogłowego Pająka. Żeby zdjąć przekleństwo rzucone przez kapłankę CoramAghTera, trzeba wiedzy i zdolności, których ja nie posiadam.”[5]

Naturalnie, świat przedstawiony z powieści i zbiorów opowiadań Sapkowskiego obfituje w parę innych kultów czy pomniejszych wierzeń (patrz. „Kraniec świata”), ogromną rolę odgrywają tu także prorocy (Lebioda czy Itlina), jednak pięć wspomnianych tutaj swoistych religii oraz mitologii zdecydowanie wystarcza, aby nakreślić bogactwo portretu wierzeniowego zaszczepionego w twórczości AS’a.

U Jakuba Ćwieka miasta rosną na olbrzymach niby kwiecie na polanie

Jakub Ćwiek słynie z permanentnego operowania kliszami popkulturowymi, mitologicznymi oraz religijnymi. Wspomniany wcześniej „Kłamca” czy czterotomowy cykl „Chłopcy” są tego niezbitym dowodem. Jednak to jego najnowsza powieść, „Grimm City. Wilk!”, zawiera w sobie mitologię stworzoną od podstaw – bardzo luźno nawiązującą do folkloru. Tytułowe Grimm City to miasto-moloch, które według Świętej Księgi wzniesiono na cielsku olbrzyma, strąconego z chmur przez braci – później zwanych – Grimm.

„Aż pewnego dnia w dolinie znalazło się pięciu śmiałków. Mówiono, że to grupa przyjaciół, inni twierdzili,że to bracia, choć każdy z nich nosił inne nazwisko.Mieszkańcom przedstawili się jako cyrkowa grupa, alegdy się okazało, że w okolicy grasuje olbrzym, porzuciliprzykrywki i przebrania, ujawniając się jako łowcy tychstraszliwych niebiańskich bestii. »Nie ma dla nich miejscawśród uczciwych ludzi – powiedział pierwszy z mężczyzn,dobywając zza pazuchy worek z ziarnami, jak się okazało, magicznej fasoli. – Dobrzy ludzie, jutro uwolnimy was od jarzma…”[6]

„I tak oto dzielni śmiałkowie strącili olbrzyma z chmur, a ten, gdy runął, dał podwaliny miastu, któreod pierwszych liter nazwisk śmiałków nosi miano GrimmCity. A ponieważ śmierć byłaby dla olbrzyma za małą karą,musiał zadośćuczynić ludziom za swe postępki. Do dziśjego bijące czarne serce nieustannie tłoczy czarną krew,a ta, wydobywana przez dzielnych, odważnych górników, zasila nasze samochody i elektrownie, dając światło, ciepło i poczucie wolności. Koniec.”[7]

Oczywiście przedstawione tu fragmenty obrazująwszystko w pigułce, aczkolwiek stanowią część mitu – a właściwie już religii panującej, w którą wielu mieszkańców miasta święcie wierzy. Otoczona mgłami, pod czarnymi chmurami, przesiąknięta sadzą i pyłem metropolia, w wyznaniu odnajduje wyjaśnienie zarówno dobrych rzeczy – jak dostęp do energii i paliwa – oraz złych, tu zdecydowanie wliczyć można całą posępną atmosferę, niezdrowe środowisko i wysoką przestępczość, którą da sipodciągnąć pod wpływ oddziaływania wciąż żyjącego złego giganta.

Sam mam pewną tezę, którą oczywiście łatwo podważyć i być może jest ona całkowicie chybiona. Niemniej jednak odnosi się ona właśnie do powyższej historii kosmogonicznej. Strącenie olbrzyma w powieści niewątpliwie odwołuje się do brytyjskiej baśni „Jack the GiantKiller” bądź szerzej znanej (innej wersji) pod tytułem „Jaś i magiczna fasola”. Ważniejsze jest natomiast wzniesienie na ciele giganta miasta – świata przedstawionego – i tu mam wrażenie autor mógł celowo bądź nieświadomie oprzeć się na nordyckim micie stworzenia świata z ciała Ymira. Oczywiście, to tylko taka spekulacja.

Mistborn

Zachować czy Zniszczyć świat?

Zanim rozpocznę ten wątek chciałem podkreślić, że odnoszę się wyłącznie do kultury i wiedzy z książek, nie rozwijam tematu do rozmiaru Cosmere, uniwersum, w którym toczy się akcja większości utworów Sandersona – w tym „Z Mgły Zrodzonego”.

W trylogii „Z Mgły Zrodzony” Brandona Sandersona religia jest dość istotna, choć mocno ograniczona w sensie ilościowym, co wyjaśnia radykalne działanie wiary panującej. Ostatni Imperator, istota uznawana za boga i stojąca w centrum wyznania mieszkańców Scadrial, sprawuje tyrańskie, krwawe rządy, nie dbając o los swych poddanych. Według legend (tego świata), przed tysiąc laty Ostatni Imperator ruszył do walki z tajemniczym potworem zwanym Głębią, którego przeznaczeniem było zniszczenie wszystkiego, jednak potężny monarcha powstrzymałją i przeobraził świat. Uznawano go także za Bohatera Wieków, lecz dopiero w trzecim tomie okazuje się, że właściwy heros, czy raczej byt wyższy, miał zupełnie inny wymiar, chociaż samo pojęcie przeszło parę zmian znaczeniowych. Do tego pierwsza osoba, która miała nim być została zabita, a na jej miejsce wkroczył właśnie Ostatni Imperator, co przyniosło skutek zarówno pozytywny, jak i negatywny. Po niedosłownym (o tym jednak więcej w książce) pokonaniu Głębi , władca posiadł iście boską moc, która pozwoliła mu stworzyć nowy świat, acz jego potęga z czasem topniała i wracała do źródła, z którego monarcha ją posiadł. Nie zmienia to faktu, że na skutek obcowania z taką siłą stał się poniekąd najpotężniejszym człowiekiem na świecie i stworzył wokół siebie kult. Taką postać przybrała religia panująca po utworzeniu się Ostatniego Imperium oraz stopniowym wypieraniu pomniejszych wierzeń. Do dokonań monarchy należy także powołanie do życia dwóch ras: kolossów oraz kandr.

Trzeba jednak uwzględnić to, że sama wiara w Ostatniego Imperatora wykwitła z pradawnej religii Terrisjan – jednej z nacji Scadrial, podbitej przez tyrana. W niej to właśnie występują dwa istotne bóstwa: Zachowanie i Zniszczenie. Posilę się słowniczkiem umieszczonym w „Bohaterze Wieków”, aby nakreślić jak najwłaściwiej oba byty:

„Zachowanie – Starożytne terrisańskie bóstwo. Zachowanie było przeciwieństwem Zniszczenia – siłą stałości, zastoju i ciągłości. Oddał większość swej siły umysłu, aby uwięzić Zniszczenie w Studni Wstąpienia.”[8]

„Zniszczenie – Starożytne terrisańskie bóstwo. Zniszczenie to siła unicestwienia, entropii i rozkładu. Niegdyś uwięziony w pobliżu Studni Wstąpienia, został przypadkowo uwolniony przez Vin. Zniszczenie nie odzyskał jeszcze pełni sił i wpływa na świat w subtelny sposób, szepcząc do uszu swoich sług i zmieniając tekst dokumentów. Nie może zmienić rzeczy zapisanych w metalu.”[9]

Oba bóstwa posiadają taką specyfikę, że ani jedno, ani drugie nie potrafi samoczynnie tworzyć – jedynie razem może im się to udać. I raz połączyły siły, jednak Zniszczenie w zamian za współpracę kazało Zachowaniu złożyć przysięgę, że będzie mogło unicestwić ten twór. Zachowanie zgodziło się, ale nie chciało do tego dopuścić, dlatego uwięziło drugie bóstwo w Studni Wstąpienia, gdzie jako Głębia spoczywa część mocy obu bytów. Właśnie z niego – a nie była to cała potęga Zniszczenia i Zachowania – mógł skorzystać swoisty wybraniec, aby uzyskać siłę tworzenia bądź uwolnić mroczne bóstwo i doprowadzić do zagłady. Ostatni Imperator zachował tę moc dla siebie, tak powstał świat znany z pierwszej trylogii. A dlaczego tak wyglądał? Jedna z tez kosmogonicznych:

„Jak sądzę, to właśnie stało się z Rashekiem*. Zbyt mocno naciskał. Próbował wypalić mgły, przybliżając planetę do słońca, ale przeniósł ją zbyt daleko, czyniąc świat zbyt gorącym dla jego mieszkańców.
Popielne góry były sposobem, w jaki rozwiązał tę sytuację. Nauczył się, ze przepychanie planety wymaga zbyt wiele precyzji, więc sprawił, że góry wybuchły, wyrzucając w powietrze popiół i dym. Gęstsza atmosfera schłodziła świat i nadała słońcu czerwoną barwę.”[10]

* Rashek – prawdziwa tożsamość Ostatniego Imperatora.

Ten stan rzeczy zmienił dopiero Sazed, właściwy Bohater Wieków, zdobywając – w sposób, którego nie godzi mi się tutaj zdradzać – pełną moc Zniszczenia i Zachowania, na skutek czego stał się swoistym bóstwem (nie po części, jak Rashek) – Harmonią oraz sprawił, że świat przemienił się w żyzną krainę.

Cała mitologia i religia świata Sandersona jest naturalnie obszerniejsza, acz zaznajomienie się z nią wolę pozostawić zainteresowanym. Wspomnę też, że przedstawione powyżej fakty zostały przytoczonew dużym uproszczeniu i niejednokrotnie z pominięciem pewnych informacji.

seven

Siedem Królestw siedem bóstw?

„Pieśń Lodu i Ognia” to monumentalne dzieło, które czytelników zaskoczyć może nie tylko gęstą pajęczyną spisków i knowań, militarną stroną czy politycznymi gierkami i rodowymi waśniami. Cykl George’a R.R. Martina jest także interesującypod kątem etnograficzno-teologicznym, obfitującym w kilka ciekawych i wartych przytoczenia religii, zwłaszcza, że ich rodowód nieliteracki nie jest taki prosty do odgadnięcia.

Na początku warto zacząć od wiary Starków – kultuStarych Bogów – swymi korzeniami sięgającej zamierzchłych czasów, kiedy po Westeros, zarośniętym wówczas gęstymi puszczami, nie stąpali ludzie, tylko Dzieci Lasu. To właśnie one w czardrzewach wyrzeźbiły twarze i pomalowały ich oczy. Ów rytuał wiąże się z wiarą, iż ich jasnowidze mogli wcielać się w naznaczone czardrzewa na całym kontynencie i patrzyć wyrytymi weń oczyma, aczkolwiek to nie jedyny powód – a raczej nie ważniejszy – bowiem przede wszystkim chodziło o to, aby bezimienni bogowie natury mogli spoglądać na swoich wyznawców. Kult swój pierwszy większy kryzys przeszedł podczas ekspansji Pierwszych Ludzi, którzy przynieśli ze sobą wiarę we własne bóstwa i wszczęli wojnę z Dziećmi Lasu. Konflikt zakończył się rozejmem, Pierwsi Ludzie uzyskali od rdzennych mieszkańców ziemię w zamian za przejęcie od nich religii. Drugi kryzys, który spowodował wielki upadek wyznania w Starych Bogów, nastał z najazdem Andalów i całkowitym wyplenieniem wiary na południe od Północy Starków.

W tym momencie wkracza Siedmiu – wiara, ta narodziła się prawdopodobnie w Andalos, kolebceAndalów, którzy na skutek wojowniczej polityki Valyrii postanowili oddalić się jak najbardziej od imperium, i tak dotarli do Westeros. Najechany kontynent, mimo że broniłsię dzielnie, został podbity od Przesmyku po Dorne, a wszystkie znajdujące się tam Dzieci Lasu albo wymordowano, albo wygnano, zaś miejsca kultu Starych Bogów zniszczono. Wiara w Siedmiu pomimo swej nazwy wcale nie oznacza kultu siedmiu różnych bogów; to raczej religia oparta na wyznaniu jednego bóstwa w siedmiu postaciach, odpowiadających za pewną świętą cnotę – odpowiednio: Ojciec – rozsądek, Matka – macierzyństwo i opiekę nad dziećmi, Wojownik – siłę i męstwo, Dziewica – czystość, Kowal – pracowitość, Starucha – mądrość, natomiast Nieznajomy – śmierć oraz wszystko, co niezbadane (zazwyczaj w mistycznym sensie). Kapłanów tego kultu określa się septonami, najwyższym z nich jest Wielki Septon, świątynie zaś nazywa się septami. Symbolem wiary jest siedmioramienna gwiazda. Warto wspomnieć, że religia ta posiada dwa zakony, stanowiące niejako paramilitarne siły – Synów Wojownika oraz Braci Ubogich – chociaż ich działalność była skrajnie ograniczona od czasów Jaehaerysa, a dopiero Tommen przywrócił im wszystkie przywileje. Podczas, gdy kult Siedmiu mocno rozwinął się na południu, na ziemiach Starków oraz Za Murem wciąż panują Starzy Bogowie. Na Żelaznych Wyspach natomiast mimo misji, Siedmiu nigdy nie zostało przyjętych.

Na ziemiach Greyjoy’ów bowiem od dawien dawna głęboko zakorzeniona jest wiara w Utopionego Boga. Zrodziła się ona jeszcze nim Andalowie najechali Westeros. Według jej doktryn Żelaźni Ludzie zostali stworzeni na podobieństwo swego bóstwa z morskiej wody, a prawdziwa śmierć powinna nastąpić w wodzie, aby duch mógł udać się do podwodnego raju. W owej religii nie buduje się świątyń, a kapłani przemierzają Wyspy zawsze przebywając w pobliżu morza. Nie jest to jednak wiara monoteistyczna, przeciwieństwem dobrego boga – Utopionego Boga jest Bóg Sztormów, złe bóstwo niebios, błyskawic, gromów i burz.

Niewątpliwie ciekawą, acz dość skromną wiarą jest religia Boga o Wielu Twarzach, uważanego za personifikację śmierci. Czczą go Ludzie Bez Twarzy, tajemny zakon zabójców, mający siedzibę w Braavos. Według wiary jest tylko jeden bóg, Bóg o Wielu Twarzach, a wszystkie pozostałe bóstwa świata są wyłącznie jego przeinaczeniem. Istotny jest tu także rytuał śmierci, ponieważ uznaje się go za boską łaskę i nie ma znaczenia czy jest to samobójstwo, zabójstwo, czy naturalny zgon.

Ostatnią religią akcentowaną na kartach powieści jest wyznaniePana Światła, R’hllora. Wywodząca się z Essos wiara dopiero niedawno pojawiła się w Westeros, jednak wciąż ma tam niemałe grono wyznawców. Symbolem R’hllora jest ogień bądź płonące serce, patronuje nie tylko światłu, lecz także życiu i ciepłu, a według wierzeń odbywa bezustanną walkę z Wielkim Innym, bóstwem lodu oraz śmierci – utożsamianym przez niektórych w Westeros z Innymi. Wojna obu bóstw – jeśli wierzyć proroctwom – zakończy się, gdy na świat powróci odrodzony Azor Ahai, bóg w ludzkim ciele z ognistym mieczem w dłoni. Kapłanów Pana Światła określa się mianem Czerwonych Kapłanów, ze względu na barwę noszonych szat. Za główną siedzibę religii uważa się z kolei świątynię w Volantis, gdzie przebywa Benerro, Wielki Kapłan R’hllora. W Westeros znanymi kapłanami Pana Światła są Thoros z Myr oraz Melisandre.

Przedstawione powyżej religie nie są wprawdzie jedynymi w „Pieśni Lodu i Ognia”, aczkolwiek pozostałe w dużej mierze zostały jedynie wspomniane, pomimo to jednak już sam zarys w pigułce pokazuje, że autor zadbał, aby i pod tym względem lektura była rozbudowana i dodawała całości kolorytu.

Cztery powyższe dzieła to zaledwie przykłady z ogromnego spektrum, mniej w tym kontekście znane, a przynajmniej ja odnosiłem dotychczas takie wrażenie. Oczywiście, równie dobrze mogłaby tu trafić twórczość Johna Tolkiena, Clive’a Lewisa, Roberta E. Howarda czy Howarda Lovecrafta, acz ich twórczość została już bardzo dokładnieprzeanalizowana i przedstawiona pod owym kątem. Powyższy tekst miał za zadanie pokazać, jak istotnym elementem świata przedstawionego – i jego wiarygodności – jest rysunek religijno-mitologiczny, ale też objawić, że tego typu komponenty wcale często mają szereg przeróżnych mniej lub bardziej ważnych funkcji. Na przykład Wieczny Ogień w Wiedźminie pełni rolę nie tylko tła religijnego, pełni również rolę prowodyra pogromów – m.in. polowań na czarownice czy prześladowań rasowych; aktywne bóstwo w „Bohaterze Wieków” z kolei silnie napędza fabułę, tak więc cała sfera zaszczepiania, tworzenia czy prefabrykowania wierzeń w literaturze pięknej nie ma na celu wyłącznie budowania autentycznego sztafażu, lecz w pełni okazałą gamę przeróżnych zadań – w dużym skrócie.

[1] „Głos rozsądku 2” [w:] „Ostatnie życzenie”, Andrzej Sapkowski, str. 40.
[2] „Wieczny ogień” [w:] „Miecz przeznaczenia”, Andrzej Sapkowski, str. 144.
[3] „Wieża Jaskółki”, Andrzej Sapkowski, str. 310.
[4] „Wieża Jaskółki”, Andrzej Sapkowski, str. 309.
[5] „Ziarno prawdy” [w:] „Ostatnie życzenie”, Andrzej Sapkowski, str. 62.
[6] „Grimm City. Wilk!”, Jakub Ćwiek, str. 30.
[7] „Grimm City. Wilk!”, Jakub Ćwiek, str. 31.
[8] „Bohater Wieków”, Brandon Sanderson, str. 776.
[9] „Bohater Wieków”, Brandon Sanderson, str. 776.
[10] „Bohater Wieków”, Brandon Sanderson, str. 45.