Zabawa w Boga to motyw, który często przewija się w filmach („Park Jurajski”), książkach („Bohater Wieków”) czy grach komputerowych („Black&White”), ale i planszowe pozwalają pobawić się w stwórcę. „Gaja” to właśnie taka pozycja, w której gracze wcielają się w demiurgów i budują świat oraz miasta, a potem zaludniają go i wzbogacają o zwierzęta. Wszystko skupia się zaś na jak najszybszym umieszczeniu swoich osadników na planszy, ale droga do tego nie jest prosta.
Komponenty, które powinny znaleźć się w pudełku z grą to: dwadzieścia siedem postaci osadników (figurki: sześć niebieskich, sześć żółtych, pięć zielonych, pięć czerwonych, pięć białych), dwadzieścia żetonów zwierząt, czterdzieści kafelków terenu (dziesięć równin, osiem lasów, siedem mórz, dziesięć pustyń, sześć gór, siedem bagien), czterdzieści zielonych kart Natury (osiem równin, osiem lasów, siedem mórz, sześć pustyń, sześć gór, pięć bagien), trzydzieści niebieskich kart Życia (osiemnaście miast, dwanaście zwierząt), dziewięć żółtych kart Stworzenia oraz trzydzieści czerwonych kart Żywiołów (te ostatnie potrzebne są do rozszerzonej wersji gry), i instrukcja. I trzeba przyznać, że wykonanie zachwyca, wszystko zrobione jest z wysokiej jakości, masywnych produktów.
Gra posiada dwie wersje – podstawową i rozszerzoną – w pierwszej gracze (w liczbie od dwóch do pięciu) otrzymują wyznaczoną liczbę konkretnych kart (czy Natury i Życia) i mają dwa ruchy w swojej turze. Jeden ruch to postawienie kafelka z odpowiednim terenem, bądź pobranie karty. Celem jest tu stworzenie planszy (z wspomnianych powyżej kafelków), tak aby dało się na nich wybudować miasta i spełnić ich potrzeby (czyli otoczone muszą być wymaganym terenem i/lub mieć w pobliżu region ze zwierzętami), wtedy dopiero można umieścić w nim osadnika – gdy gracz położy wszystkich wygrywa. Jest jednak parę drobnych uwag – w podstawowej wersji w mieście może znajdować się jedynie jeden osadnik danego grającego; osadnik może także zostać umieszczony na karcie Stworzenia, wymaga to jednak spełnienia warunków owej karty (np. zagrania czterech kart z konkretnymi terenami), wówczas nasz pionek zajmuje Stworzenie i nie może być już z tamtą usunięty. W tej wersji gry interakcja pomiędzy graczami jest mała i rzadko zdarzają się okazję do usunięcia przeciwnikowi osadnika z gry. Regrywalność też nie jest tu zbyt długa, twórcy piszą minimalny czas rozgrywki to pół godziny, lecz podstawową grę da się ukończyć w kwadrans.
Rozszerzona wersja gry zmienia już losowość, interakcję oraz regrywalność, rozgrywka nabiera też dzięki temu klimatu, lecz złożoność gry jest wówczas większa. Dochodzą karty Żywiołów, które umożliwiają na przykład zniszczenie miasta, przesunięcie kafli czy zmienienie konkretnego terenu w inny. Tym razem w jednej osadzie gracz może umieścić dwa swoje pionki, o ile spełni wszystkie cztery potrzeby miasta. Gdy jednak spełnia tylko dwie bądź trzy, jego przeciwnik podnosząc je o poziom wyższy automatycznie je przejmuje, usuwając osadnika wrogiego gracza (w podstawowej wersji w jednym mieście mogło znajdować się trzech osadników, trzech różnych graczy, tu czegoś takiego nie ma).
Gra jest bardzo przyjemna i nie tak złożona jakby się mogło wydawać, a skalowość – czyli liczba graczy wpływa jedynie na czas rozgrywki i zwiększoną interakcje, bo przy „Gai” można się bawić znakomicie zarówno w dwie osoby, jak i w pięć. Najlepiej jednak rozpocząć rozgrywki od wersji podstawowej, aby utrwalić sobie zasady, a potem przejść do rozszerzonej i cieszyć się jeszcze większą dawką rozrywki.
Jak widać gra nie należy do przesadnie skomplikowanych, oczywiście zarysowałem tu mechanikę w bardzo uproszczony sposób, tak aby mieć ogląd na sytuację, ale myślę, że już to pokaże, że ta niezwykle klimatyczna i nietypowa planszówka warta jest poznania. Zapewnia nie wyłącznie idealne zajęcie na wolną chwilę, lecz także na spotkanie ze znajomymi i ciekawy dodatek do imprezy. Zwłaszcza, że regrywalność, interakcja i losowość zmieniają się z każdą rozegraną partią. Jeżeli szukasz wciągającej rozrywki, lubisz planować i myśleć strategicznie, a zabawa w stworzyciela kusi cię od jakiegoś czasu – to „Gaja” jest strzałem w dziesiątkę.