We wrażeniach z pokazu prasowego „Marvel’s Spider-Man” pisałem, że jeśli ta produkcja okaże się rozczarowaniem, to ostatecznie złamie mi to serce i więcej nie tknę już żadnej gry. Oczywiście jak pewnie już wiecie z innych zakątków Sieci, najnowsza produkcja Insomniac Games okazała się dokładnie tym, na co się zapowiadała – ziszczeniem marzeń fanów Spider-Mana!
Kiedy wyobrażam sobie grę z Pająkiem, mam przed oczami kilka kluczowych aspektów: intuicyjna i sprawiająca radość mechanika bujania się na sieciach po mieście, poświęcanie należytej uwagi życiu prywatnemu Petera Parkera oraz otaczających go ludzi, dynamiczne pojedynki, a także bogata galeria łotrów. Na szczęście podobnie do sprawy podeszli twórcy „Marvel’s Spider-Man”, kładąc nacisk na każdy ze wspomnianych elementów. Podróżowanie przy pomocy pajęczyn to chyba najbardziej satysfakcjonujący system poruszania się z jakim spotkałem się w całej mojej przygodzie z grami wideo. Często po prostu bujałem się z jednego końca Manhattanu na drugi, czerpiąc z tego porównywalną przyjemność, co z innych aktywności. Do tego stopnia, że choć w innych gracz często korzystam z trybu szybkiej podróży, tu zrobiłem to jedynie dla zdobycia osiągnięcia. Jest to jednocześnie system na tyle intuicyjny, że większych problemów z jego opanowaniem nie miał nawet mój trzyletni syn.
Jednym z aspektów, który sprawił, że Spider-Man zyskał tak wielką popularność jest to, że jego życia prywatne jest równie ważne co działalność superbohaterska. Nie inaczej jest w „Marvel’s Spider-Man”; Peter zmaga się z typowymi dla kogoś w jego wieku (ma trochę ponad dwadzieścia lat) problemami – kłopoty z pieniędzmi (a raczej ich brakiem), jego relacja z ukochaną kobietą jest skomplikowana, a w życie wciąż wkrada się chaos. Dodatkowo ratowanie mieszkańców Manhattanu potrafi negatywnie wpływać na jego pracę, której jest niezwykle oddany. Do tego stopnia, że zapatrzony w swego przełożonego i mentora uważa, iż może być ona ważniejsza od biegania po dachach w kolorowych kostiumach (wariacji których jest w grze od groma). Oglądanie w jaki sposób rozwijają się relacje Petera z jego bliskimi sprawia ogromną przyjemność – widać, że nad scenariuszem pracowali fachowcy, którzy w dodatku idealnie zrozumieli istotę Spider-Mana i potrafili ją przełożyć na język gry. Jedynym, drobnym minusem jest to, że nikt kto zna świat Pająka z innych mediów, raczej nie będzie zaskoczony żadnym ze zwrotów akcji. Podobnie jak miało to miejsce na przykład w „Batman: Arkham Knight”, gdy poznawaliśmy tożsamość tytułowego rycerza.
Podobieństw do wspominanej serii gier o Batmanie jest w „Marvel’s Spider-Man” oczywiście znacznie więcej – widać je szczególnie w systemie walki oraz sekcjach skradanych. Odnoszę jednak wrażenie, że mechaniki te (może poza dużą liczbą gadżetów) bardziej pasują właśnie do postaci Pająka, a i twórcy z Insomniac Games postarali się, aby każdy z tych aspektów dopasować do Spider-Mana. Główny bohater jest w walce niezwykle dynamiczny, bijąc się, skradając lub latając na pajęczynach stosuje wiele akrobacji i sprawia wrażenie niesamowicie gibkiego. Dzięki temu momentalnie stajemy się Spider-Manem!
Ostatnim z ważnych dla oddania istoty Pająka aspektów jest galeria łotrów, i tutaj Insomniac Games także fantastycznie się spisało. Przeciwników jest wielu, jedni pełnią jedynie rolę gości do szybkiego obicia, z innymi Spider-Man nawiązuje znacznie bliższą relację. Dzięki temu nie brakuje ani tyłków do skopania, ani pełnych dramaturgii momentów. Jedyny problem jaki mam z łotrami jest taki, że ich obecność w grze rozłożono nieco zbyt nierównomiernie. Przez długi czas walczymy głównie z bezimiennymi bandziorami, podczas gdy pod koniec nagle nie możemy się wręcz opędzić od walk z bossami.
Fantastyczne wrażenie robi oprawa audiowizualna, i to nie tylko na PS4 Pro. Już podstawowa wersja konsoli wystarczy, by cieszyć oczy niesamowitą grafiką, pełną szczegółów oraz dynamicznych efektów. Równie efektownie prezentuje się warstwa dźwiękowa; Kiedy tylko rozpoczynamy bujanie się na linach, muzyka głośno rozbrzmiewa w głośnikach, zachęcając nas do kolejnych śmiałych czynów. Jest podniosła i inspirująca, ale też jednocześnie lekka i nawet w nadmiarze nie zaczyna męczyć. Jeśli puścić sobie główny motyw na słuchawkach, to nawet zwykła droga po bułki do sklepu może się okazać przygodą godną opiewania w mitach! Znakomite animacje wraz z wysokiej klasy aktorstwem sprawiają, że jeszcze bardziej wsiąkamy w przedstawiony w „Marvel’s Spider-Man” świat – aktorzy naprawdę spisali się na medal. Szkoda jedynie, że żeby słyszeć oryginalne głosy, musiałem zmieniać język konsoli, zamiast po prostu ustawić to w menu. Polska wersja językowa robi dobre wrażenie, ale czy to powód, aby od razu zmuszać graczy do jej słuchania?
Nie uważam, żeby „Marvel’s Spider-Man” był grą, dla której warto kupić konsolę, ale jedynie dlatego, że chyba nie istnieje gra o której mógłbym coś takiego powiedzieć. Biorąc jednak pod uwagę liczbę ekskluzywnych dla PS4 tytułów, jakie ukazały się w ostatnim czasie (poza Pająkiem wyszły przecież chociażby „Horizon: Zero Dawn” i „God of War”), jeśli rozważacie zakup stacjonarnej konsoli, platforma Sony wydaje się tak naprawdę jedynym rozsądnym wyborem. PlayStation po prostu miażdży Xboxa poziomem i ilością unikalnych dla tego sprzętu tytułów, a „Marvel’s Spider-Man” z pewnością jest jednym z najjaśniejszych tego przykładów. Nie jest to najbardziej innowacyjna produkcja w historii, ale każdy jej aspekt jest dopracowany niemal do perfekcji. Jeśli jesteście fanami Pająka, to nawet nie próbujcie się zastanawiać czy warto – ta gra to spełnienie waszych marzeń, a ja mam przy okazji nadzieję, że wraz z ogromnym sukcesem „Marvel’s Spider-Man” Sony dostarczy nam przygody jeszcze kilku innych herosów ze świata Marvela.
PS Tak, są sceny po napisach!