Choć w gruncie rzeczy mam słabość do wszystkiego, co związane z Azeroth, tak po „World of Warcraft: Traveler. Wędrowiec” autorstwa Grega Weismana sięgałem ze sporymi obawami. Czasy, gdy byłem docelowym odbiorcą literatury YA minęły bezpowrotnie, a reklamowanie książki jako skierowanej do młodszych czytelników nie zwiastowało historii, którą każdy fan „Warcrafta” winien przeczytać. Nawet jeśli pozycje skierowane do dorosłego fana uniwersum nie powalały poziomem, to pozwalały spojrzeć na znane wydarzenia z nieco innej perspektywy, poszerzając przy tym wiedzę na temat postaci oraz lore świata. Czym zatem mogła zaskoczyć książka traktująca o losach nieco upierdliwego dzieciaka na pokładzie statku kupieckiego?
Bohaterem „Wędrowca” jest Aramar Thorne, dość nadąsany nastolatek z rozbitej rodziny. Ojciec chłopca pewnego dnia oznajmił, że musi wypłynąć w morze i słuch o nim zaginął. Kilka lat później, jego matka odnalazła ukojenie w ramionach kowala z Lakeshire (lub, jak przetłumaczono to w książce – Jeziernych Włości), Robba Glade’a. Pomimo początkowych oporów, Aramara z ojczymem oraz przyrodnim rodzeństwem połączyły silne więzi i gdy kilka lat później na progu ich domu zjawił się, uznany za zmarłego, Greydon Thorne, świat dwunastoletniego chłopca stanął na głowie. Nie bawiąc się w wyjaśnienia, mężczyzna zakomunikował chęć zabrania syna na rok w morze, co pomimo początkowego oporu rodziny oraz samego zainteresowanego, doszło do skutku. Po zaokrętowaniu na Falośmigłym, dni Aramara upływają na chłonięciu wiedzy o zamieszkujących Kalimdor rasach, szkicowaniu co ciekawszych postaci w nieodłącznym szkicowniku, nieudolnych próbach opanowania podstaw fechtunku i zbieraniu bur od niewiele starszej Makasy Flintwill, pełniącej na pokładzie rolę drugiego mata.
„Wędrowca” można podzielić na dwie części – dotyczącą mieszkańców Azeroth oraz czysto przygodową. Z pierwszej wręcz wylewają się zdolne zachwycić miłośnika uniwersum, barwne opisy zamieszkujących Azeroth rozumnych ras, ich zwyczajów, języków oraz osad. Weisman zabiera czytelników w podróż od nadmorskiej osady gnolli, aż po tętniący życiem Gadżeton, by gdzieś w połowie książki rzucić ich wraz z Aramarem i Makasą na głęboką wodę (dosłownie). W wyniku ataku piratów na Falośmigłego, kapitan wciska w ręce syna dziwaczny kompas i nakazuje drugiemu matowi strzec Thorne’a nawet za cenę życia, po czym dwójka nastolatków zostaje wpakowanych do szalupy. Kilka dni i jeden sztorm później, rozbitkowie trafiają na wybrzeże Feralasu, otwierając przygodową część książki. Aramar radzi sobie z coraz poważniejszymi wyzwaniami z wykorzystaniem pobieranych od ojca nauk, szkicownika oraz poczucia sprawiedliwości, zmierzając ku widocznemu z kilometra zakończeniu i jedynej w książce, całkiem ciekawej niespodziance, z powodzeniem zachęcającej do sięgnięcia po kolejny tom.
„World of Warcraft: Traveler. Wędrowiec” okazał się być bardzo pozytywnym zaskoczeniem, oferując coś innego od reszty tytułów z WoW na rynku. Ta oderwana od nękającej obecnie Azeroth wojny Hordy z Przymierzem opowieść wystarcza w sam raz na jeden wieczór i pozwala z jednej strony odprężyć się podczas oglądania znajomych kątów z nieco innej perspektywy, a z drugiej docenić wiedzę autora na temat zaludniających Kalimdor ras i ich zwyczajów. Warto również zwrócić uwagę na całkiem bogaty zbiór grafik mających przedstawiać wykonywane przez Aramara szkice – tak zwaną „dobrą magię”. Jeśli lubicie Azeroth i z nostalgią wspominacie godziny spędzone na eksploracji krain Wschodnich Królestw oraz Kalimdoru, ta książka przypomni wam emocje związane z okrywaniem tajemnic tamtego świata. Choć tytuł ten w teorii jest skierowany dla młodszych odbiorców, każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Mamy przygodę, całkiem mądre przesłanie o przyjaźni i sprawnie rozpisaną akcję. Weterani uniwersum zachwycą się plastycznymi opisami ukochanego świata, podczas gdy osoby szukające wprowadzenia do uniwersum – podstawy wiedzy na temat krain oraz ras. Choć pod względem literackim książka nie plasuje się szczególnie wysoko, tak może się okazać czymś w sam raz na odprężenie po bardziej irytującej sesji w trybie wojny.