Zabawy czasem i kreowanie alternatywnych rzeczywistości jest jednym z najchętniej poruszanych tematów w komiksach. Koncepcja ta szczególnie często przewija się przy głośnych crossoverach, które na zawsze mają zmienić oblicze komiksu, jak „Ród M”, „Era Ultrona”, czy recenzowany ostatnio „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach”. Z lepszym lub gorszym skutkiem DC Comics oraz Marvel co jakiś czas zapraszają czytelników do snucia domysłów na temat tego, „co by było, gdyby”.
Taką historią jest wydany przez Egmont komiks „Flashpoint – Punkt krytyczny”. Barry Allen, najszybszy człowiek na Ziemi, budzi się po krótkiej drzemce w miejscu pracy tylko po to, by przekonać się, że nie wszystko jest takie, jakie być powinno. Pośród mniejszych lub większych różnic, trzy całkowicie pochłaniają uwagę herosa. Po pierwsze, jego matka – Nora Allen – jest jak najbardziej żywa. Po drugie, nikt nie słyszał o Lidze Sprawiedliwości, a sam Barry nie jest już Flashem. Podejrzewając, że wszystko to jest efektem machinacji kogoś zdolnego podróżować w czasie, Allen postanawia odzyskać utracone zdolności i dzięki nim przywrócić świat na właściwe tory.
W recenzowanym nie tak dawno „Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach” jednym z najważniejszych wydarzeń była śmierć Barry’ego. Poświęcając się w imię większego dobra, a następnie znikając z kart komiksów na długie lata, Allen wywołał istną lawinę teorii na temat dalszych losów jego duszy, spośród których dwie szczególnie mocno zapuściły korzenie w świadomości czytelników. Jedna strona twierdziła, że po śmierci energia Flasha wyruszyła w przeszłość, stając się tym samym piorunem, który sprawił, że zyskał supermoce, podczas gdy druga upierała się, że dusza Barry’ego połączyła się ze Speed Force, odpowiednikiem zaświatów do których trafiają wszyscy martwi speedsterzy. Niezależnie od tego która z tych teorii miała okazać się słuszna, w komiksach rzadko kto pozostaje martwy na zawsze i po dwudziestu trzech latach, Allen zostaje przywrócony do życia. W 2008 roku, na stronach komiksu „DC Universe” #0 (krótko przed crossoverem „Final Crisis”) został zapoczątkowany jego powrót (swoją drogą, dość zbliżony do tego otwierającego „Rebirth”). Od tamtego czasu Barry zaczął stopniowo odzyskiwać pozycję jako Flash, ale dopiero wydana rok później miniseria „The Flash: Rebirth” ostatecznie zakończyła powrót sprintera na łamy komiksu.
Sam „Flashpoint” był dla DC Comics kolejnym rodzajem „kryzysu”, rodzaju opowieści rozpoczętego od „Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach” – przejściową historią, stanowiącą pomost między przeszłością a przyszłością. W tym konkretnym przypadku, wydawnictwo zamierzało przygotować grunt pod zbliżający się wielkimi krokami reboot w postaci „The New 52” i zrealizowali ów zamysł w bardzo ciekawy sposób. Przedstawiony w „Punkcie krytycznym” świat potrafi urzec nietypowym charakterem, a czytelnik znający komiksy DC poprzedzające reboot z tym większą przyjemnością powita mniej znane postaci (jak Sonar, Icicle, Element Woman, czy rodzina Marveli), jak również odmienione wersje najpotężniejszych herosów. Sama historia jednak, choć mroczna i wciągająca, pozostawia czytelnika z uczuciem niedosytu. W porównaniu do ogromnego, liczącego trzysta dziewięćdziesiąt dwie strony „Kryzysu”, o ponad połowę krótszy „Flashpoint” wypada blado. Tym bardziej, że sam świat prezentuje się niesamowicie. Amazonki pod wodzą Wonder Woman toczą zażartą wojnę z Aquamanem i Atlantydą, nie dbając o idące w miliony ofiary. Ta rzeczywistość aż prosi się o dokładniejsze poznanie. Tym bardziej, że lista tytułów towarzyszących wygląda świetnie. Kto po lekturze „Punktu krytycznego” nie chciałby poszerzyć znajomość tego świata o takie komiksy, jak „Batman Knight of Vengeance”, „Emperor Aquaman ”, „Wonder Woman and the Furies ”, czy „Abin Sur – The Green Lantern ”? Biorąc pod uwagę, że Egmont wydał „Flashpoint: Punkt Krytyczny” w ramach serii DC Deluxe, aż prosiło się, żeby tę krótką opowieść wzbogacić o towarzyszące jej historie (a przynajmniej wybrane dwie serie).
Pochwała należy się autorowi rysunków, Andy’emu Kubertowi, znanemu z takich tytułów, jak „Batman versus Predator”, czy „Robin: Son of Batman”. Współpracując z odpowiedzialnymi za nakładanie tuszu, Sandry Hope i Jesse Delperdanga oraz kolorysty Alexa Sinclaira, udało się stworzyć świat jednocześnie podobny do znanego z komiksów, ale także zauważalnie odmienny. W pamięć zapada szczególnie bitwa w Nowej Temiskerze oraz pełne napięcia próby odzyskania mocy przez Barry’ego. Natomiast samo zakończenie i wzruszającą rozmowę z Batmanem, uważam za jeden z najlepszych dialogów w historii DC Comics.
„Flashpoint: Punkt krytyczny” pełni rolę zakończenia epoki zapoczątkowanej przez „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach”. Choć nie jest to epilog doskonały, to oferuje czytelnikom kilka ciekawych pomysłów, a także pozwala spojrzeć na postać Flasha z nowej perspektywy. Jego determinacja, skłonność do poświęceń oraz kreatywność bez wątpienia umacnia Barry’ego Allena na pozycji jednego z najważniejszych bohaterów w uniwersum DC. Komiks ten bez wątpienia powinna znaleźć się na półce każdego miłośnika superbohaterskich historii.