W pierwszym tomie „Futura Nostalgia” Tony Sandoval ponawia pytania o sens ludzkiego życia i w bardzo szczery sposób opowiada o dorastaniu, dojrzewaniu, zmienianiu postaw i przyswajaniu wartości, które dotychczas były dla bohaterów niezrozumiałe. Oczywiście i tym razem wplata w historię elementy fantastyczne, podchodzące pod oniryzm i realizm magiczny, i nie sąonewciśnięte do komiksu niepotrzebnie czy pretensjonalnie.
Tony Sandoval to jeden z twórców, którego nowe dzieło to prawdziwe komiksowe wydarzenie i przegapienie go może sprawić, że czytelnik niemało straci. Szczególnie, że styl narracji scenariuszowej i graficznej autora do codziennych nie należy i wyznacza nie tylko pewien trend, aleSandoval zaczyna – swoim dorobkiem i podejściem do tworzenia komiksów –budować kanon. Wystarczy sięgnąć po „Węża wodnego”, „Nokturno” czy „Niewidzialne echa” (ostatni wspólnie ze swoistą uczennicą Grazią La Padulą), aby dostrzec unikatowość autora i to, że znalazł już swoją poetykę.
Jednym z nowych projektów i czymś rzadkim wśród dzieł Sandovala jest sześciotomowa seria niezbyt długich tomów. „Futura Nostalgia” skupia się na tematach niezwykle bliskich pracom autora, czyli dojrzewaniu, wchodzeniu w progi dorosłego życia, poznawaniu reguł rządzących światem, odkrywaniu potrzeb swego ciała i umysłu bądź identyfikowaniu przez bohaterów swych emocji i tego, co je w nich wywołuje. W niektórych momentach podchodzi do sprawy za pomocą podobnych zabiegów i środków artystycznych, co w „Niewidzialnych echach”, więc warstwa metaforyczna i symboliczna będą tu także wyraźne i dość bogate (oczywiście, wszystko w stylu Sandovala).
W przypadku pierwszego tomu „Futury Nostalgii” czytelnik dopiero poznaje protagonistkę i jej problemy, naprzeciw którym przychodzą całkiem osobliwe rozwiązania, czasem słuszne, czasem drastyczne, ale zwykle ujęte w sugestywną, alegoryczną formę. Dziewczyna odkrywa siebie i powoli dociera do tego, co szykuje dla niej przyszłość, oswaja się z pewnym novum, które raz przyjmuje z otwartymi ramionami, a raz się przeciw niemu buntuje.
Fabularnie rzecz jasna – co dla Sandovala charakterystyczne – opowieść zaczyna się i w dużej mierze rozwija niczym obyczaj, ale też perypetie bohaterki w konkretnych momentach nabierają kształtu historii inicjacyjnej. Już nie mówiąc o swoistej „poezji obrazu”, za sprawą której autor z jednej strony wzmacnia poszczególne doznania płynące z lektury; z drugiej zaś na swój sposób nie mówi o nich wprost, mimo że o dorastaniu, dojrzewaniu, oczekiwaniach i cierpieniach wkraczania w nowy etap życia opowiada szczerze, bez zbędnych dwuznaczności.
Scenariuszowi z pewnością sprzyja narracja graficzna, czyli coś, co najwidoczniej wyróżnia warsztat Sandovala spośród podobnych dzieł. Prosta, płynna kreska w połączeniu z wręcz pastelową kolorystyką, przyćmionymi zimnymi barwami są w stanie stworzyć nie tylko prawdziwe arcydzieła rysunku, lecz także odpowiednio przedstawić i zbalansować świat. Szczególnie, że uniwersa autora estetycznie zwykle są przygaszone, jakby pochmurne, a promienie słońca padają zza mgły. Tam, gdzie pojawia się mrok, odbiorca wyczuwa go wyraźnie, ale w momentach radości, często znajduje się także nuta smutku, obawy, niepokoju. Podobnie jest z modelami postaci, chociaż te pozytywne zazwyczaj są naprawdę urocze, z kolei te jednoznacznie negatywne na swój sposób potworne, pokraczne, odpychające – i przede wszystkim niepasujące do świata ludzi.
W „Futurze Nostalgii”, po pierwszym tomie, można już stwierdzić, że czytelnikowi przyjdzie się zmierzyć z tym, co u Sandovala wręcz nagminne i na pewno najlepsze, lecz pojawia się też odrobina miejsca na pewne nowości. Z pewnością nowe dzieło meksykańskiego artysty to dowód na to, że autorowi udało się osiągnąć zamierzony poziom i wciąż się rozwija – co da się wywnioskować po klarowności opowieści, która bezsprzecznie jest wyższa niż drobny chaos panujący w znacznie wcześniejszym utworze Sandovala, „Nokturno”.
W obliczu takiego rozpoczęcia serii – jak w „Futurze Nostalgii” –trzeba więc uzbroić się w niemałą cierpliwość, mimo że od razu chciałoby się poznać całą historię. A nowa część dopiero jesienią…