Anna Kańtoch w Kontrapunktach debiutowała w roku 2012 znakomitą powieścią „Czarne”. Powracając po pięciu latach do sztandarowej serii Powergraphu (a być może i całej polskiej fantastyki), ponownie wprowadza czytelnika w historię nieoczywistą, pozostawiające ogromne pole do interpretacji.
Początkowo „Niepełnia” przyjmuje konwencję kryminału – oto w położonym na odludziu domku o białych ścianach umiera kobieta, a przeżywa mężczyzna. Wokół posesji w śniegu odbite są tajemnicze, przypominające kopyta ślady, a wezwana na miejsce przez anonimowego informatora policjantka zauważa, że nie może być mowy o samobójstwie. Zabrany na komisariat brat denatki zaczyna snuć opowieść, która może pomóc w rozwikłaniu tajemnicy… Szybko jednak porzucamy z pozoru sztampową historię o zbrodni w małej miejscowości na rzecz kolejnych, coraz bardziej gmatwających całość opowieści – ta snuta przez pierwszego z bohaterów przechodzi bowiem w kolejną, by czytelnik mógł – wzorem bohaterów filmu „Incepcja” – zapadać się coraz głębiej i głębiej w narrację, w której zasady pokroju linearnej koncepcji czasu nie obowiązują. Anna Kańtoch przy okazji wizyty Catherynne M. Valente w Polsce przyznała, że jest to jej ulubiona autorka, i w budowie powieści czuć fascynację „Opowieściami Sieroty”. Każda kolejna historia otwiera bowiem coraz więcej szkatułek, mieszając czytelnikowi w głowie i pozwalając mu szeroko interpretować rozgrywające się w „Niepełni” wydarzenia. Wszystkie opowieści zawierają stałe elementy, które spajają historię w całość: od drobnych szczegółów pokroju różowego, pachnącego cytrusami ubrania, aż po motyw przewodni powieści, czyli androgynię. Płeć – nie tylko pod względem atrybutów fizycznych, ale też przypisywanych jej zachowań – i konieczność wyboru pomiędzy nimi – stanowi klucz do zrozumienia „Niepełni”. Czy społeczeństwo, rodzice lub bliscy mają prawo narzucać te role? Z czym wiąże się dla takiej osoby wybór, jak czuje się w swym ciele, do czego jest zmuszana? Na te i inne pytania czytelnik sam będzie musiał sobie odpowiedzieć.
Anna Kańtoch na przestrzeni lat wyrobiła sobie określony styl, i z przyjemnością witam go w kolejnych powieściach jej autorstwa. Pełen metafor, niezwykle malowniczy, zazwyczaj delikatny i ulotny, fantastycznie sprawdza się szczególnie w połączeniu z makabrą. I chociaż każdy ze wspominanych elementów jest w „Niepełni” obecny, brakuje tu nieco perełek godnych zacytowania, o jakie łatwo było w przypadku „Czarnego”. Kańtoch wciąż jest jedną z najlepiej piszących autorek na rodzimym poletku fantastycznym, jednak nie zauważyłem, żeby przez ostatnie pięć lat dokonała w warstwie językowej progresu. Pewnym problemem w przypadku „Niepełni” pozostaje jej objętość – to wciągająca powieść, i trzeba by się naprawdę postarać, żeby nie skończyć jej w jeden wieczór. Nie jest to wadą – dodanie kolejnych stron lub wątków zaburzyłoby harmonię całości – jednak pozostawia czytelnika w poczuciu lekkiego niespełnienia.
W ramach Kontrapunktów po raz kolejny otrzymaliśmy dzieło nietuzinkowe, wymykające się łatwemu sklasyfikowaniu – Anna Kańtoch idealnie wpisuje się w charakter tej serii i mam nadzieję, że jeszcze nieraz przyjdzie mi przeczytać książkę jej autorstwa pod redakcją Kasi Sienkiewicz-Kosik. I chociaż „Niepełnia”, w przeciwieństwie do „Czarnego” lub „Pustego Nieba” Radka Raka, nie zaspokaja w pełni mojego apetytu, wciąż jest to jedna z najciekawszych powieści, jakie ukazały się w polskiej fantastyce na przestrzeni ostatnich miesięcy. W dodatku ze względu na obecną w niej tematykę, ma duże szanse wyjść poza swe naturalne środowisko, co zresztą także jest znakiem rozpoznawczym Kontrapunktów.