Przez góry, przez lasy, przez siedem rzek i siedem dolin bezustannie toczy się miasto-pociąg po torach, które wciąż trzeba demontować i montować na nowo, aby metropolia nigdy się nie zatrzymała. Taki mikrokosmos serwuje czytelnikom Priest, w książce wydanej przeszło cztery dekady temu, a mimo to zachowującej świeżość i aktualność problematyczną. „Odwrócony świat” z pewnością można uznać za jedną z ciekawszych powieści, epatującą oryginalnym światem przedstawionym, aczkolwiek niepozbawioną wad.
Helward Mann przejechał sześćset pięćdziesiąt mil w swoim życiu, tym samym stając się ukształtowanym człowiekiem, jednak żeby przekroczyć próg dorosłości musi zmierzyć sięjeszcze ze swoistym obrzędem przejścia –rytuał zaprzysiężenia cechowego oraz ślub wybraną mu kobietą. Właśnie w taki sposób zakończy etap wykluczenia hierarchicznego, stając się szanowanym mieszkańcem Ziemi – nazywanego tak miasta-pociągu. Poza tym, powinien jeszcze solidnie przykładać się do obowiązków cechowych, a jako że zapragnął pójść w ślady ojca przyłączył się do Badaczy Przyszłości. I teraz, opuszczając względnie bezpieczne miasto, jego zadaniem jest budowa i rozbiórka szyn, po których sunie Ziemia. Niemniej jednak nie jest to zajęcie lekkie, a przy tym narażony jest na przeróżne niebezpieczeństwa – częściowo zdziczałych ludzi (tuków) oraz tajemnicze anomalie. Do tego, nie należy do osób szczególnie konformistycznych, zaś jego dociekliwość sprawia, że poznaje sekrety, które nie powinny zostać odkryte przez nieodpowiednie osoby.
Priest nakreśla nam niezwykłą rzeczywistość – ogromne miasto-pociąg, które bez przerwy musi podążać za „optimum”, inaczej dojdzie do niewyjaśnionej katastrofy. Autor nie podaje tego wprawdzie wprost, lecz prezentuje Ziemię – planetę – na której doszło do tajemniczej apokalipsy, przez co przewijające się w tle krajobrazy obfitują w zrujnowane dziedzictwo architektoniczne, jałową ziemię i zdegradowane społeczności, atakujące od czasu do czasu pracowników przebywających na zewnątrz miasta, jak i samo miasto. Jednak to dotyczy zewnątrz, natomiast intrygująca jest także struktura socjologiczno-psychologiczna samej Ziemi-miasta. Owa metropolia wewnętrznie podzielona jest na cechy z konkretną hierarchią społeczną, szczyt której zajmuje rada, konserwatywna w poglądach oraz ortodoksyjnie przestrzegająca ustalonego przed laty credo. Na początku Priest przedstawia obraz ludności niemal bezmyślnie i bezzasadnie wykonującej przykazane jej zadania, których wcale często sens jest niejasny – o ile czasem takowego prawdopodobnie brak. W pewnym momencie dochodzi jednakowoż do wygłoszenia wątpliwości i chęci zmian, tak rozpoczyna się swego rodzaju rewolucja, która przynosi nieoczekiwane efekty.
Na tym nie kończy się bogactwo świata przedstawionego, nim jednak przejdziemy do bohaterów, wspomnijmy o pewnych smaczkach sprawiających, że owo uniwersum jest unikatowe. Autor sprytnie przemyślał nie tylko struktury społeczne, ale również samego świata i kultury. Wielką tajemnicą, podsycaną co i rusz ciekawostkami i portretem niewyjaśnionych zjawisk, jest fizyka i metafizyka rzeczywistości, którą poniekąd uzasadnia tytuł – za dużo też nie mogę zdradzić, bo zabiłbym tym samym przyjemność – ale napomknę tylko, że prócz mistyki okraszającej motyw miasta w wiecznym ruchu, dochodzi jeszcze szereg czasoprzestrzenny, ponieważ w niektórych regionach nie płynie on równo, a sama fizyka poszczególnych przedmiotów czasami zaprzecza znanym nam prawom. Do kulturalnych aspektów świata przedstawionego – zawężając je do Ziemi-miasta – doliczyć można drobny smaczek w postaci określania wieku, liczonego miarą przebytych mil oraz problematyki związanej z emancypacją czy przywiązywaniem dużej wagi do specyficznej tradycji. Jakby nie patrzeć są to wyłącznie drobnostki, lecz właśnie z takich drobnostek, potem zbiorowisk drobnostek, następnie większych całości, łączących się i przenikających przez siebie – zbudowany jest świat przedstawiony Priesta, co pokazuje nie tylko pomysłowość i dobrą realizację, ale również sprawia, że uniwersum staje się wiarygodne, mimo wielu niejasności.
Niestety, takiego przyłożenia uwagi brakuje przy kreacjach bohaterów. Helward Mann – z którym czytelnikowi przychodzi poznawać świat i przechodzić przez toczącą się intrygę – to chłopiec, którego autor przedstawia jako ciekawskiego, dociekliwego młodego dorosłego, ale poza tym jego portret psychologiczny jest ubogi. A to wszak protagonista. Im dalej w las, tym więcej drzew… Większość bohaterów to szara masa, pewien model bez jakichś jednostek wykazujących się indywidualnością. To tak, jakby przynależność do cech definiowała zespół zachowań, a egzystencja w dzikich społecznościach czyniła z ludzi wyłącznie barbarzyńców – na szczęście w tym przykładzie jest wyjątek, epizodyczny występ Elizabeth Khan, jednej z ciekawszych postaci całej książki, róży w morzu chwastów. Spotkana w jednej z osad kobieta, nie zachowuje się w taki sam sposób, jak pozostali tukowie. Na tym jednak koniec, ponieważ sumarycznie bohaterowie sągeneralnie niedopracowani.
„Odwrócony świat” jest o zmianach, o świecie, w którym ewolucja kulturowa została na jakiś czas zatrzymana, lecz jak w założeniach historyzmu, wszystko musi się powtarzać, czego efektem jest złamanie tej niezmienności, absolutystycznej ideologii i powrót do starych zasad rządzących światem. W powieści Christopher Priest pokazał rzeczywistość odwróconą, zmienił niecomodus operandi fizyki, a przy tym przekręcił odrobinę znany nam „świat ciągłych zmian”. Jednak to książka stawiająca przed czytelnikiem wiele pytań, na które ten szuka – z lepszym bądź gorszym skutkiem – odpowiedzi. Autor jednak, jeżeli już zdradza odbiorcy sekrety, robi to wprost, acz pozostawia mimo wszystko ogrom nieścisłości i tajemnic, które jednym mogą przeszkadzać, przed innymi zaś otwierać wrota do pokoju dopowiedzeń wyobraźni interpretatora. I tu zyskują ci drudzy, ponieważ Priest gra na pomysłowości czytelnika i zmusza go – w pozytywnym sensie – do stworzenia w myślach wizji i odpowiedzenia sobie samemu na liczne niewiadome.
Dla zainteresowanych dodam, że podobny świat – choć w zupełnie innym sztafażu oraz skupionym na odmiennej problematyce – można znaleźć w „Le Transperceneige” Benjamina Legranda, Jean-MarcaRochette’a oraz Jacquesa Loba.