Howard Phillips Lovecraft to postać dla fantastyki światowej niezrównana, bez której popkultura, nie mówiąc już o samej fantasy czy horrorze z pewnością nie miałyby obecnego kształtu. Niemniej, wznowienia oraz jeszcze nieprzełożone opowieści jego autorstwa niezbyt często pokazują się na naszym rodzimym rynku, co jest wielkim ciosem nie tylko dla fanów Samotnika z Providence, ale też całej rzeszy sympatyków szeroko pojętej fantastyki. Na szczęście wydawnictwo Vesper po raz drugi zapewniło polskim czytelnikom pokaźną dawkę twórczości Lovecrafta – tym razem nie tylko w smakach grozy, lecz również w wariancie fantasy.
„Przyszła na Sarnath zagłada” to nieco lżejsza od „Zgrozy w Dunwitch” kolekcja tekstów – łącznie dwadzieścia trzy beletrystyczne oraz dodatkowo esej „Nadprzyrodzona groza w literaturze”, bibliografia oraz posłowie odpowiedzialnego za przekład, wybór i opracowanie Macieja Płazy – „Lovecraft na nieczystej ziemi”. Własna interpretacja przedstawionych tu utworów jest doprawdy niespotykanym przeżyciem, lecz czytelnik zupełnie inaczej spojrzy na nie po zapoznaniu się z bonusami – przez pryzmat eseju i posłowia przedstawione w tomie dzieła nabierają jeszcze głębszego wyrazu.
H.P. Lovecraft to pisarz dość kontrowersyjny nie tylko ze względu na styl życia, ale także na przekonania – głośna ostatnio sprawa statuetki z popiersiem literata w World Fantasy Award pokazuje, że emocje wokół jego poglądów wciąż są silne. Jednak wszystkich bojkotujących twórczość Samotnika i krytyków wskazujących na dość niepasujący do kanonicznych norm styl literacki należy omijać szerokim łukiem, gdyż utwory Lovecrafta rządzą się swoimi prawami. Charakterystyczny dla pisarza sposób narracji, układ i wykorzystanie cech mowy to jego znak firmowy, który swoiście nadaje całości odpowiednią postać, w dodatku buduje klimat oraz sprawia, że wszystkie komponenty tworzą jednolitą, spójną formę.
Najważniejsza jest jednak esencja utworów, czyli fabuły, które pochłaniają odbiorcę bez reszty – Lovecraft stara się snuć opowieści podszywając je licznymi niedopowiedzeniami, zagadkami, nieznanymi i mrocznymi elementami, tajemniczość odgrywa tu niebywale istotną rolę – to wszystko co i rusz pobudza synapsy czytelnika, stawiając go naprzeciw wytworów własnej wyobraźni, napędzanej nader sugestywnymi opisami. Autor pokazuje – co później podkreśla w eseju – że pociągające „nieznane”, choć piękne, może okazać się śmiertelnie niebezpieczne. Lovecraft w tym momencie po trosze przełamuje teorię piękna Arystotelesa, acz pokazuje, iż to, co na pierwszy rzut oka wydaje się atrakcyjne i kuszące, w istocie może być zupełnie inne. W dodatku nie szczędzi informacji odnośnie do zjawisk paranormalnych, zjawisk, które rozrastają się na szeroką skalę i budzą niepokój, zwłaszcza, że stawia bohaterów przed wymiarami ukrytymi, niedostępnymi dla istot ludzkich. Po lekturze niektórych z dzieł tu zebranych można dojść również do wniosku, że duży wpływę na ich kształt miały inspiracje twórczością Poego, Lorda Dunsany’ego czy Howarda (choć tego zdaje się najmniej) – Lovecraft zanurza czytelników w sennej, leniwej atmosferze, aby nagle uderzyć w niego grozą i objawić rzeczy, jakich sam nigdy by sobie nie wyimaginował.
Ważną stroną opowieści ze zbioru „Przyszła na Sarnath zagłada” są bohaterowie skonstruowani w bardzo precyzyjny sposób, z niebywałą dbałością o detale oraz portrety psychologiczne: indywidualne cechy, rozwijające się postacie, dokładnie i przekonywająco przedstawione emocje – to zaledwie garść tego, co prezentuje Lovecraft. Ciekawie pokazany jest także człowiek stawiany w obliczu groźby, grozy, „nieznanego” – i wszystkie uczucia, jakie się w nim podówczas budzą, szczegółowo zarysowane przez autora.
„Przyszła na Sarnath zagłada” to teksty wyjęte spoza Czasu i Przestrzeni, przekraczające granicę poznawalności, to Lovecraft w najczystszej postaci – arcymistrz snucia opowieści, niezrównany gawędziarz oraz jeden z największych kowali, jacy działali w literaturze fantastycznej. W owej książce groza i fantazja miesza się w niesamowitym daniu, przyprawionym wysokoartystycznym a lekko archaicznym językiem, nadającym całości doskonałego smaku, do tego nastrój został skrojony idealnie na miarę. Howard Phillips Lovecraft potrafi bawić się we wspaniałego opowiadacza, któremu czasem nie udaje się sklecić żywych dialogów, ale intrygi jego opowieści są w zamian niedoścignione. A dalej tylko same plusy!