Książki biograficzne nierzadko tworzone są przez autorów, którzy sięgają wyłącznie po teksty innych, materiały źródłowe oraz prace o danej osobie, lecz niestety rzadko mają z nią do czynienia, nie współpracują, nie rozmawiają, a nawet nie mają okazji zobaczyć jej na własne oczy. Wiąże się to z przeróżnymi czynnikami. Szczęściem, Humphrey Carpenter miał przyjemność poznać Johna Tolkiena, redagował jego listy i prowadził badania środowiskowe, zbierając informacje od rodziny i znajomych. W dodatku Carpenter to uznany biograf, który stworzył również inne życiorysy, jak „Inklingowie. C.S. Lewis, J.R.R. Tolkien, Charles Williams i ich przyjaciele” czy „W.H. Auden. A biographyPound”.
Od razu wspomnę, że nie jest to książka, która ma charakter wartościujący – autor ani nie wychwala (choć nierzadko wyraża uznanie wobec błyskotliwości, wszechstronności, biegłości polihistorycznej oraz plastycznemu talentowi), ani nie neguje czy krytykuje profesora. Stara się ująć i przedstawić historię J.R.R. Tolkiena w holistyczny sposób, od lat najmłodszych, początkach kariery naukowej i artystycznej, po – nazwijmy to – szczyt życia oraz spuściznę. Nie obyło się oczywiście od paru domysłów i autorskich dociekań, które są bardzo prawdopodobne, ale czasami zahaczają o niedointerpretację. Ważne jest natomiast to, że informacje – a wśród nich całe morze ciekawostek (o których co nieco za moment) –zdobywane były przez Carpentera na wiele sposobów, niektóre pochodzą z osobistych wspomnień, wizyt i spotkań z samym twórcą „Hobbita”, inne pochodzą ze źródeł wszelakich – także z książek, listów itd. – czy wywiadów z członkami i przyjaciółmi rodziny, znajomymi etc.
Z treści książki natomiast czytelnik może wynieść wiele interesujących – a dla osób analizujących i piszących pracę o Tolkienie niezbędnych – ciekawostek oraz wiadomości, o których rzadko kiedy się wspomina. Na przykład odnośnie do talentu. Wiele osób zapewne powie, że był niezrównanym badaczem starodruków, sag, legend czy podań (szczególnie skandynawskich i celtyckich), a mistrzowskim posługiwaniem się piórem nie raz sięgał po koronę piśmiennictwa, lecz kto wie, że wśród jego pasji artystycznych znajdowało się malarstwo i szkic, które pielęgnował przez znaczny okres czasu? Albo – obręb już mniej artystyczny – że poznał trzydzieści języków, w tym wiele wymarłych, które pozwoliły mu pracować na oryginałach niektórych tekstów (chociażby „Beowulf”). Dodam też coś od siebie: próbował również zapanować nad polszczyzną, jednak nie do końca mu się to udało. Z zupełnie innej sfery –przyjaciele oraz rodzina najczęściej zwracali się do oksfordzkiego profesora nie John, tylko Ronald. I takich, podchodzących ze wszystkich aspektów życia Tolkiena, szczegółów w książce jest naprawdę wiele.
Jednak owa biografia to nie wyłącznie zbiór ciekawostek oraz ogólny zarys sukcesów i pracy Johna Tolkiena. To przede wszystkim opowieść o człowieku z nielekkim bagażem doświadczeń, który nie miał prostego życia i nie mógł cieszyć się słodkim dzieciństwem. Mając cztery lata stracił ojca, w wieku lat czternastu matkę, a na drodze młodzieńczej miłości wykwitło niemało krzewów cierniowych – to właśnie takie przeżycia wywarły ogromny wpływ na jego twórczość i światopogląd. Ponadto Carpenter nie mógł nie wpleść tutaj inteligenckiej bohemy, Inklingów, którzy są również przedmiotem innej jego książki, „Inklingowie. C.S. Lewis, J.R.R. Tolkien, Charles Williams i ich przyjaciele”. Niemało miejsca w książce zajmuje przy okazji przyjaźń Lewisa oraz Tolkiena, a ich wywody filozoficzno-teologiczno-literackie – przytoczone tu we fragmentach – dają do myślenia i przedstawiają niezwykłą relację dwóch pisarzy o odmiennych poglądach oraz wpływie jednego na drugiego (nie tylko w sferze artystycznej).
„J.R.R. Tolkien. Biografia” jest pieczołowitą kopalnią szczegółów z życia jednego z najświetniejszych pisarzy XX wieku – a nawet wszechczasów – która drobiazgowo zarysowuje sylwetkę Johna Ronalda Reuela Tolkiena, przedstawiając go nie jako ikonę fantasy i mistrza pióra oraz symbolizmu, ale głównie jako człowieka z pasją, artystę szukającego inspiracji w przedmiotach swoich zainteresowań, zakorzenionego w swych poglądach, acz nie zamkniętego na zapatrywania innych. Z pewnością wiele detali w niej brakuje, ale jest dotychczas jednym z najbardziej wiarygodnych i bogatych źródeł na temat mistrza Tolkiena. A na deser – drzewo genealogiczne jego rodu, które może nieco wyjaśnić zaszczepione w hobbitach hobby badań rodowodowych.