„Extensa”, mikropowieść Jacka Dukaja, pokazuje, że autor potrafi stworzyć także coś w mniejszym formacie, choć wciąż obfitego w treść. Mimo tego, iż pisarz porusza ciekawe zagadnienia oraz przedstawia dość intrygującą, a zarazem niepokojącą wizję przyszłości – niesztampową dodajmy – to odwrócenie się od Arystotelesowskiego credo tworzenia opowieści nie było do końca najlepszym zabiegiem.
Właśnie dlatego czytelnikowi trudno wgryźć się w intrygę powieści, ponieważ fabularna otoczka jest w „Extensie” jakby dodatkiem, nie głównym filarem. Dukaj zarysowuje świat przedstawiony, zmusza odbiorcę do odkrywania tajników owej wizji i dochodzenia do wniosków, bawi się konwencją kreowanej rzeczywistości, jednak zapomina o kluczowości akcji, ciekawego trzonu intrygi. Bardziej skupia się na rysie socjologicznym i portrecie psychologicznym, aniżeli na tkaniu wciągającej opowieści. Podobne zabiegi czynił już w „Lodzie”, lecz tam udało mu się też poświęcić wystarczająco dużo uwagi fabule. Tu jest odrobinę gorzej, acz nie dramatycznie, zwłaszcza, że inne komponenty utworu stoją na nader wysokim poziomie.
Takim elementem jest przede wszystkim kompozycja świata przedstawionego – czyli bodaj najlepiej wykonana strona książki. Jacek Dukaj przenosi czytelnika do dalekiej przyszłości, w której ostatni ludzie ustępują miejsca postludziom o zupełnie innych priorytetach. Odbiorca poznaje więc niewielką społeczność, mieszkającą w Zielonym Kraju, czyli ustroniu na Ziemi, gdzie znana nam forma homo sapiens stara się egzystować według starej tradycji.Relacja owego środowiska między sobą oraz z otoczeniem przez długi czas jest główną osią narracji, dopóki Dukaj nie odkrywa prawdy o stworzonym przez siebie uniwersum.
W tej sferze także bohaterowie wypadają dobrze – autor konstruuje rysunki psychologiczne wiarygodnie, nie jednowymiarowo, co sprawia, iż konkretne sylwetki jawią się odbiorcy jako charaktery z duszą, obdarzone wieloma indywidualnymi cechami. Narrator i główny bohater powieści, którego imienia nie przychodzi czytelnikowi poznać, jest też kluczową postacią z innego względu – jest łącznikiem interpretatora ze światem przedstawionym oraz kolejnymi etapami fabuły, bazującej generalnie na jego życiu – począwszy od narodzin protagonisty, przez dorastanie i budzenie się w nim pasji, zwłaszcza tych astronomicznych. Większość pozostałych sylwetek w dużej mierze tworzy postać zbiorową – rodzinę, ale to w żaden sposób nie umniejsza wartości lektury. Zarys bohaterów został napisany dobrze, sami zaś stanowią integralną część świata przedstawionego – nadając mu zarazem bardziej autentycznego wyrazu.
„Extensa” to czwarta książka Dukaja, która udowadnia, że pisarzem czasem można się urodzić, zwłaszcza, że ten akurat autor nie lubi poprzestawać na rozrywkowej opowieści – tworzy ambitne, intrygujące historie. W dodatku w dość niespotykanej, acz wcale ciekawej formie. Tym razem imć Jacek postanowił w poetycki sposób pobawić się konwencją, tworząc dzieło à la rodzinna saga, z elementami charakterystycznymi dla przypowieści.
Światy Równoległe to seria, która przedstawia jedne z najlepszych, najambitniejszych utworów polskiej fantastyki ostatnich lat (ale nie tylko) i „Extensa” Dukaja właśnie do takich dzieł należy. Małefaux pas związane z fabułą to tylko drobna wada, która całkowicie blednie przy towarzyszącej książce problematyce oraz przy tym, jak została napisana. Z kolei pogłoski o ciężkim piórze prozaika po raz kolejny uważam za mocno przesadzone, co potwierdza, że sięgnąć po tę – krótką wprawdzie – lekturę warto.