Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Książka

Jim Butcher – Zdrajca (recenzja)

„Zdrajca” Jima Butchera, „Akt Dresdena” księga jedenasta, czyli rzecz o chicagowskim magu-detektywie pracy się niebojącym. Posprzątać brudy niezmywalne i magiczne, odszukać artefakty i insze takie przepadnięte, zabawić się w bodyguarda – wszystko to potrafi, a do tego prowadzi konsultacje i daje wyłącznie dobre rady, ma nawet gwarancję najwyższej ceny, wydawaną przez jedyny w swoim rodzaju… Przytułek dla zmaltretowanych wróżek i wampirów-jaroszy. Nie prowadzi sprzedaży detalicznej eliksirów miłosnych, trucizn i w żadnym wypadku nie organizuje przyjęć, ustawki spontaniczne to co innego.

W karierze Harry’ego nieczęsto dochodzi do nagłych zwrotów akcji i szybkich awansów, co innego można powiedzieć o samym przebiegu prowadzonych przezeń spraw. Wszak nieraz jak grom z jasnego nieba spadała na niego przełomowa rewelacja posuwająca śledztwo do przodu, częściej jednak spada nań pięść, albo i dwie, do tego kilka kopniaków, ognistych kul, szponów, elfich czarów, wiedźmich przekleństw czy rozwścieczonych demonów. Na ogół tak wygląda jego życie zawodowe i tym razem jest podobnie, choć schemat Butchera zostaje nieco podrasowany.

Dresden miał wielu wrogów i wielu z nich szybko znikało w tajemniczych okolicznościach, ginęło w pojedynkach albo zaginęło. Jednak Donald Morgan zawsze był przeciwnikiem zupełnie innej kategorii, coś jak wredny prokurator, od którego nie możecie się odciąć, mimo udowodnienia niewinności. Cały czas tak było z Harrym, nawet gdy Biała Rada oczyściła maga z zarzutów, ale Strażnik nie przestał żywić względem niego i zawiści, i dalszych podejrzeń. Ta przedziwna relacja, czysta antypatia, odrobinę się komplikuje, kiedy na Morgana zostaje rzucona szata zdrajcy i mordercy. Co ciekawe, Donald z prośbą o pomoc przychodzi do… Harry’ego. I tak zaczyna się cała kabała.

Oczywiście, fabuła utworu nie jest przesadnie skomplikowana, co widać już po samym wprowadzeniu. Dresden po raz kolejny zostaje uwikłany w nietypową (dla siebie zasadniczo codzienną) sprawę, przeradzającą się w coś na szerszą skalę – w tym wypadku na bardzo rozległą. Z pozoru proste śledztwo przeradza się w polityczną intrygę, zahaczającą o Czarną Radę, Białą Radę (nowa lokacja organizacji w Edynburgu zostaje czytelnikowi wystawiona), Biały Dwór i biologiczną rodzinę Harry’ego.

Jako że jest to jedenasty tom, większość bohaterów jest już ukonstytuowana w wyobraźni odbiorców, co nie zmienia faktu, że wciąż Butcher ukazuje ich w sposób ciekawy, prowadzi ich i rozwija nielinearnie, aczkolwiek większości zachowań i pobudek nie jest niczym nowym. Chyba że mowa o nowych, przewidzianych na ten tom wydarzeniach, które wpływają na umotywowanie postaci do określonych przez fabułę działań – wyraźnie widać to w przypadku Harry’ego, dla którego w pewnym momencie zawodowa sprawa ubarwia się osobistymi zawirowaniami. Jeżeli chodzi o powroty – na plus wypada i Czarna Rada i Biały Dwór, zaś nowe sylwetki również nie są powtórką z rozrywki, tylko wprowadzają w materii bohaterów trochę świeżości.

W kwestii warsztatu Butchera raczej nic się nie zmieniło, nadal utrzymuje stały, poprawny poziom i wyważenie w wielu aspektach. Język jest jasny, w większości niewyszukany, ale także nie potoczny. Opisy świata z reguły są lakoniczne, lecz obrazowe, a porównania dosadne i sugestywne, podobnie jak cięty dowcip. Wszystko to składa się na potoczysty styl, za pomocą którego czytelnik zostaje przykuty do lektury i z niebywałą szybkością przemierza trakty stron, nie czując przy tym większego zmęczenia, ni znużenia.

Jak więc można się domyślić, „Zdrajca” to podskok w porównaniu do poprzedniego tomu (nie tak porywającego, ale też nie beznadziejnego), oferujący czytelnikom starego, dobrego Dresdena w zmienionych szatach i trochę bardziej „dojrzałego”, goniącego za poszlakami i starającego się bronić bliskich… I nie tylko. Czyli u Harry’ego wszystko po staremu, a życie jakoś leci. Czytać warto, nawet wypada, stali bywalcy Butcherowego świata nie będą zawiedzeni i pewnie poczują niedosyt.