„MAD” to satyryczno-komiczny magazyn zza Atlantyku, gdzie pojawia się od roku 1952, a dopiero teraz – za sprawą wydawnictwa Egmont – ląduje na naszym rodzimym rynku w formie antologii. Pierwsza polska pozycja nosi numer „MAD kręci SF” i, jak sama nazwa wskazuje, traktuje o najpopularniejszych produkcjach w konwencji gatunku science fiction, przedstawiając drobne epizody tychże w krzywym zwierciadle z niemałą dozą humoru we wszelakiej postaci. W środku znaleźć można między innymi satyry, groteski czy parodie dziejące się w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, „Powrotu do przeszłości”, „Planety małp” czy „Z Archiwum X”. Jednak zaciekawionych tytułem od razu trzeba uprzedzić, że komiksowe czasopismo, mimo że wydaje się beztroskie, pełne jest czarnego humoru i wymaga wielkiego dystansu.
W środku swoistej antologii miejsce znalazło paręnaście krótkich, acz dobitnych historii obrazkowych, opierających się na popkulturze związanej z najsłynniejszymi filmami i serialami spod znaku fantastyki naukowej. Owe opowieści stanowią nie tylko satyrę poszczególnych obrazów, ale również nawiązują do sytuacji i wydarzeń z realnego świata, dziś w wielu przypadkach nieco zwietrzałych. Historie te nierzadko parodiują kultowe sceny oraz rzucają nań zupełnie nowe światło. I chociaż niemal wszystkie sprawiają, że czytelnik wykrzywi twarz w uśmiechu, to musimy zauważyć, że jedne mają charakter czysto rozrywkowy, wykorzystują daną produkcję wyłącznie do otrzymania efektu komicznego; drugie z kolei, chociaż również bawią, to w pewnym sensie krytykują błędy oryginału bądź wyśmiewają brak logiki. Dodam, że bardzo ciekawym elementem antologii są tak zwane działy – jedno-, dwu-, trzy- bądź czterostronicowe – w których przedstawione są bardzo niepoprawne gagi lub proste historyjki, wkraczające w sferę bieżącej problematyki świata.
Sumarycznie poziom poszczególnych scenariuszy jawi się bardzo nierówno. Jedne historie zaskakują błyskotliwym spojrzeniem na kwestie nie zawsze dostrzegalne, jak choćby wspomniany już brak logiki u podstaw niektórych produkcjach; inne stanowią po prostu interesujące satyry, są i takie czysto rozrywkowe, nie brak również opowieści niemądrych, które mimo trafnych spostrzeżeń, wypadają raczej miałko w porównaniu do reszty. Gdzieniegdzie czytelnik może zmierzyć się z wyborną grą słów, mocną ripostą czy mistrzostwem sarkazmu i ironii, acz trzeba zwrócić uwagę na to, że i typowo trywialnych a rubasznych dialogów w antologii jest niemało.
Naprawdę mocną stroną „MAD’a kręcącego SF” z pewnością jest oprawa i szaty graficzne. Odbiorca może doświadczyć paru dobrze wyszlifowanych styli rysowników – widać w tym aspekcie nie tylko wielkie wpływy amerykańskiej szkoły komiksu, ale także elementy wypracowane przez Francuzów. Niebywale interesująco dla czytelnika jest przeskoczenie z czarnobiałego, surowego zestawienia scen pozornie poważnej historii wprost do prostej à la kreskówkowej opowieści ze sztampowymi chwytami efekciarskimi – obie jednak należy zaszufladkować do niskoartystycznych, acz wielce się od siebie różniących. Brakuje niestety w antologii anturażu graficznego z wyższej półki, czegoś na modłę ambitnej klasyki francuskich komiksów bądź współczesnych chińskich (coś w rodzaju Juzhena, który całkiem nieźle poraził sobie jako ilustrator „Konungów”).
„MAD kręci SF” jest w Polsce czymś innowacyjnym i wartym uwagi, zwłaszcza, jeżeli ktoś szuka wytchnienia z nieobowiązującą lekturą, nieograniczającą się wyłącznie do banału, lecz pozwalającą też coś z siebie wynieść. Przede wszystkim jednak nie należy oczekiwać arcydzieła, i lepiej od razu nastawić się na wciągającą, groteskową serię satyr (nie zawsze z głębią).