Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Książka

N.K. Jemisin – Wrota Obelisków (recenzja)

Umberto Eco mawiał, że „wartość estetyczna dzieła jest tym większa, im bogatsze są możliwości jego interpretacji”, a trzeba być naprawdę skrajnym ignorantem, aby przy każdym ponownym odczytaniu „Wrót Obelisków” nie dostrzec czegoś nowego. Jemisin w „Piątej Porze Roku” podjęła niezwykle ważkie współcześnie tematy – kryzys tożsamości, alienacja czy wyobcowanie – w drugim tomie zaś poszerzyła horyzont problematyki i konsekwentnie rozbudowała świat.

Spotkałem się w paru miejscach z opiniami, że „Wrota Obelisków” wcale nie przyglądają się ważnym tematom, co wprowadziło mnie w swoistą konsternację, gdyż powieść porusza te tematy całkiem wyraźnie, choćby – w dość krwawy sposób – ksenofobię, lecz czyni to na modłę literatury pięknej. Niedosłownie, niebezpośrednio, aluzyjnie. Jemisin wplata w opowieść istotne problemy, odnoszące się do współczesnego nam świata.

Essun nie może na razie kontynuować krucjaty za zdradzieckim mężem i porwaną córką, trafiwszy do Castrimy, a przy tym spotkawszy Alabastera sprawiają, że musi dostosować się do nowych okoliczności i poświęcić czas na wykonanie nowego zadania, dodatkowo nabywając konkretnej wiedzy. Jej latorośl, Nassun, z kolei rozwija w sobie moce i staje się świadoma tych umiejętności, lecz ojciec wiedzie ją do tajemniczego Księżyca, gdzie podobno można oczyścić się z górotwórstwa.

Cała akcja nie gna na łeb na szyję, wątki posuwane są leniwie, choć konsekwentnie dążą do wyznaczonego celu. Jednak nie oznacza to wcale, że książka nuży czy wydaje się nadmiernie rozwleczona. Widać w fabule zamysł autorki, odbiegający od tego, do czego mogły przyzwyczaić czytelników tony schematycznych powieści fantasy, w których odkrywanie oraz samodoskonalenie bohaterów, a także odkrywanie, kim tak naprawdę się jest, zostaje spychane na boczny tor. Jemisin często ciekawie rozwija intrygę utworu, ale nie ma co liczyć na wiele suspensu bądź spektakularnych wydarzeń – to nie literatura tego typu, w tym dziele liczy się dopracowanie i spójność.

Dlatego też czytelnik musi dostosować się do wolnego nurtu fabuły, a także niezbyt silnego rozbudowywania relacji poszczególnych bohaterów, opisanych szczątkowo, acz treściwie. W powieści przede wszystkim liczy się zarys świata przedstawionego i samych postaci, a wyczucie Jemisin i odpowiednia narracja pozwala odbiorcom delektować się poznawaniem nowych informacji oraz myśleć nad niektórymi sprawami. Obie protagonistki muszą tutaj nie tylko zadbać o siebie, ale też nabrać kompetencji, które umożliwią im pokonanie przeszkód, stojących im na drodze – matka zmierzy się z największym problemem uniwersum, zaś córka zostanie pod koniec tomu poddana próbie.

Warta pochwalenia we „Wrotach Obelisków” jest także metodologia twórcza autorki, polegająca często na lakonicznych opisach, powściągliwości w „słowolejstwie” i dużej dbałości w doborze słów, które mimo skromności są w stanie zbudować niesamowity klimat. Widać w tym dojrzałe podejście, szczególnie, że Jemisin nie szafuje w ogóle truizmami, stara się wyobrazić wszystko zwięźle a treściwie. Konstrukcja fabuły natomiast tylko z pozoru wydaje się w tym tomie prosta, a że w niektórych miejscach dostrzec można objawy środkowej części, to bezsprzecznie trzeba zrzucić to na karb usytuowania fragmentu akcji w całościowej intrydze. Czego nie należy brać za zbyt wielki minus, bowiem autorka unika wielu „zalepiaczy” i „nadmuchiwaczy” fabularnych – wydarzenia we „Wrotach Obelisków” są konieczne do rozwinięcia się tego, co zapewne czeka na nas w następnym tomie.

„Wrota Obelisków” są zatem tym, czego wyczekiwali czytelnicy „Piątej Pory Roku”: udaną kontynuacją, ujawnieniem wielu tajemnic świata przedstawionego, a także refleksyjną opowieścią, oferującą liczne aluzje do problemów trapiących współczesny nam świat. Jednak wyczekujących zwrotu fabuły i wielkich wydarzeń trzeba ostudzić, bowiem raczej podczas lektury tego tomu nic takiego nie się nie uświadczy.