Zebrane w jednym tomie cztery zbiory opowiadań to nie lada gratka dla miłośników dzieł pióra LeGuin, zwłaszcza, że została do nich dołączona powieść „Opowiadanie świata” – równie sprawnie napisana, barwna tekstualnie i bogata w treść, a przede wszystkim przynosząca głębokie przemyślenia. „Rybak znad Morza Wewnętrznego” zawiera w sobie to, czego od tuza fantastyki oczekujemy, szczególnie, że tym mistrzem jest Ursula LeGuin, autorka stawiana obok J.R.R. Tolkiena i C.S. Lewisa.
Trudno za pomocą jednego wydania, nawet jeśli to będzie zbiorcze „Sześć światów Hain” czy „Ziemiomorze”, zapoznać się z twórczością Ursuli LeGuin, gdyż rozmach z jakim pisała, zasób warsztatowy, wielotematyczność oraz wybory gatunkowe są tak rozbieżne, szerokie i bogate, że wręcz niemożliwym jest liźnięcie całej jej prozy dzięki jednemu omnibusowi. Niemniej „Rybak znad Morza Wewnętrznego” właśnie daje taką możliwość, bowiem nie skupia się wyłącznie na konkretnym uniwersum, tylko zestawia w książce wiele krótszych form literackich, które pochodzą zarówno z różnych okresów twórczych autorki, jak i rozmaitych wizji, jakie wykreowała.
Omnibus „Rybak znad Morza Wewnętrznego” to nic innego, jak bardziej szczegółowy przekrój twórczości pisarki w holistycznym ujęciu, pokazujący jej pasje i zainteresowania w konkretnym przedziale czasowym. Wyraźnie widać również wpływ wydarzeń, procesów społeczno-technologicznych, przemian kulturowo-emancypacyjnych czy po prostu rozrost fantastyki i – większej odeń – popkultury, które zaowocowały przemycaniem w utworach LeGuin poszczególnych odniesień, metaforycznych analiz, nawet krytyk, choć nie tylko zza kurtyną treści autorka starała się nawiązać do otaczającego ją świata. Nierzadko tematem danego tekstu staje się coś rzeczywistego, co na warsztacie pisarki przeobraża się w artystyczny obraz, sugestywnie podkreślający znaczenie zdarzenia i jego problematykę.
Jeżeli mowa o świecie, to nie można zapomnieć o tym, a wyraźne jest to w utworach z omnibusa, że LeGuin pasjonowała się światem zarówno rzeczywistym, jak i fikcyjnym, bowiem to on pozwalał jej przekształcać autentyczne realia na coś zupełnie nowego. Stanowił swoisty punkt wyjścia do kompozycji uniwersum, choćby Ziemiomorza bądź Ekumeny, gdzie literatka skrzętnie i od podstaw buduje zaplecze antropologiczno-socjologicznie, umożliwiające dalsze badania, a wkracza w tę sferę niejednokrotnie osławione: Co by było, gdyby? Co prawda detaliczność, ogromny rozmach czy bogactwo świata przedstawionego może umknąć, kiedy porywa czytelnika wartka akcja, ciekawa fabuła oraz perypetie znakomicie zarysowanych bohaterów.
Na kartach „Rybaka znad Morza Wewnętrznego” powrócimy do Ekumeny i Ziemiomorza, science fiction i fantasy w najszlachetniejszych odmianach, ale przyjedzie nam zmierzyć się także z wieloma innymi uniwersami, gdzie fizyka świat działa czasem inaczej, a realia mogą wydawać się nam wręcz surrealistyczne. Szczęściem, LeGuin wie, co robi, i u podstawy każdego tekstu stawia logiczne, klarowne i jasne zasady, co pozwala jej uwiarygodnić przedstawioną fikcję. Ową sferę wzbogaca autentyczne tło ekonomiczno-socjologiczno-antropologiczne, nie zawsze analogiczne do tych, które możemy znać z współczesnej bądź historycznej rzeczywistości, aczkolwiek w wizji autorki funkcjonują one sensownie i sprawdzają się w określonych warunkach.
Twórczość Ursuli LeGuin wyróżnia niesamowita zdolność lawirowania pomiędzy stylami literackimi, nasiąkniętymi artyzmem wysokiej, acz zróżnicowanej próby oraz niebywałe poczucie estetyki, które są cechami jej warsztatu szczególnymi, ponieważ to one, przyczyniają się do tego, że zlepione razem słowa nie tworzą przejrzyście napisanej opowieści z godną uwagi fabułą, lecz stanowią też ucztę samą w sobie. Otóż LeGuin za pomocą barw leksykalnych maluje obrazy, które nie dość, że mają przepiękny, ornamentowy wręcz charakter, to zachwycają wrażliwością i metaforami rodem z szekspirowskich utworów.
„Rybaka znad Morza Wewnętrznego” możemy zatem uznać za prozę najwyższych lotów, gdzie ambicja ściga się z rozrywką, aczkolwiek poruszana na łamach książki tematyka oraz problematyka jednoznacznie przeważa szalę na korzyść pierwszego rodzaju prozy. Ursula LeGuin, co udowodniły już wcześniej tomy „Ziemiomorze” i „Sześć światów Hain”, to autorka wpisana do kanonu niewyłącznie konwencji fantastycznej, ale też literatury szeroko pojętej, pięknej, która powinna być dziedzictwem kultury stawianym w warstwie edukacji i kształtowania świadomości literackiej na równi z Szekspirem, Goldingiem czy Tolkienem. LeGuin bowiem jest jednym z tych twórców, którzy efektywnie udowadniają, iż fantastyka może posłużyć jako coś więcej, aniżeli bujdy dla prostego czytelnika.