Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Książka

Stanisław Lem – Niezwyciężony (recenzja)

O Stanisławie Lemie mówi się wiele – i to najczęściej w superlatywach. Zapewne niejeden czytelnik nieprzepadający za science fiction, albo za fantastyką w ogóle, zadał sobie pytanie, co w tekstach tego niepozornego fantasty tak mocno przyciąga, że stał się najczęściej tłumaczonym polskim prozaikiem. Odpowiedź można uzyskać wyłącznie zapoznając się z jego utworami, a jednoznaczne wyjaśnienie uzyska się już przy lekturze „Solaris” czy „Niezwyciężonego” właśnie. Dwóch najważniejszych – moim zdaniem – powieści w dorobku pisarza.

 

 

Fabuła „Niezwyciężonego” bazuje na paru toposach science fiction – podróży kosmicznej, badaniu planety oraz sztucznej inteligencji. Tytułowy Niezwyciężony to największa jednostka, krążownik, który został wysłany na pustynnego Regisa III, na którym urwał się sygnał Kondora, bliźniaczego statku Niezwyciężonego. Horpach, dowódca wyprawy, ma za zadanie odkryć, co stało się z załogą zaginionego krążownika oraz poznać przyczynę i odpowiedzialnych za zniknięcia. Dzieli zatem ekipę na dwie drużyny – sam kieruje jedną – dzięki czemu po pewnym czasie udaje się dokonać dwóch wielkich odkryć. Tajemniczych ruin, które uznają za analogię ziemskiego miasta bądź machinę; oraz Kondora, zaś w innej części zostaje odnaleziony Kondor. Opustoszały, bez załogi. Kwestia tego, co stało się z zaginionymi rozwiązuje się tuż po znalezieniu malutkich robotów.

Lem za pomocą przemyślanej i detalicznie dopracowanej fabuły, pokazuje czytelnikowi koncepcję „martwej ewolucji” oraz „nekrosfery” – kolejno, ewolucji dochodzącej w sferze robotów – maszyny przeobrażają się, przechodzą metamorfozę do takiego stanu, w jakim będą najlepiej rozwinięte; nekrosfera z kolei to środowisko owych robotów z nimi włącznie, które przybrały kształt mikroautomatów, działających na poziomie całkowicie niezrozumiałym dla człowieka i jego komputerów. Jednak nie to jest głównym elementem problematycznym w utworze, tzn. nie roboty; istotny jest właśnie ich modus operandi, bowiem niewielkie maszyny wyewoluowały w taki sposób, że łączą się w swego rodzaju roje i wytwarzają pole magnetyczne, niszczące wszelakie myślenie – pamięć ludzi – nie odbierając wprawdzie pierwotnych instynktów – i komputerów. W tej zagmatwanej, acz spójnej, koncepcji przewija się paręnaście kluczowych dla człowieka pytań – czy maszyny są zdolne stać się doskonalsze od człowieka? Czy człowiek ma prawo niewolić inne gatunki (nie tylko organiczne)? Czy walka o dominację dwóch gatunków – człowieka i maszyny – właśnie się rozpoczęła?

Świat przedstawiony – mimo że na pierwszy rzut oka nie jawi się zbyt bogato – zachwyca. Stanisław Lem buduje niezwykle klaustrofobiczny klimat, opustoszała pustynna planeta w wyobraźni maluje się jako cichy, posępny krajobraz, który budzi niepokój. Okazuje się, że pustkowie to nienaturalny stan planety, ponieważ życie wciąż na Regisie III istnieje – w oceanach, lecz działanie mikroautomatów przyczyniło się niemal do całkowitego zamarcia egzystencji lądowej. Dużą rolę odgrywają tu oczywiście bohaterowie. Lem zarysował ich portrety psychologicznie przekonywująco – Rohan, zastępca dowódcy zadający sobie wiele pytań w związku z tajemniczymi zjawiskami to postać, z którą czytelnik przebywa najwięcej czasu, i co ważniejsze, jako sylwetka nie odpycha. Horpach to krzyżówka rasowego dowódcy i naukowca, ale również dalszoplanowi bohaterowie wzbudzają zainteresowanie, Ballmin to charakter dość niejednoznaczny, z kolei Lauda jawi się przed czytelnikiem jako pełnokrwisty, archetypiczny odkrywca-naukowiec – to właśnie on ukuł teorię „martwej ewolucji”. I chociaż autor raczej więcej uwagi przywiązuje do innych aspektów powieści, to tej strony nie traktuje po macoszemu.

„Niezwyciężony” nie wlicza się do obszernych woluminów science fiction, acz nieduża objętość nie świadczy wcale o powierzchownym liźnięciu tematu, tylko o tym, że Lem opanował sztukę „minimum słów, maksimum znaczeń” do perfekcji. Sama odpowiedź na z pozoru proste pytanie: o czym jest książka? – może spowodować niemały problem, ponieważ proza polskiego mistrza fantastyki naukowej właściwie zawsze jest wielopłaszczyznowa, a dla zwolenników pragmatyzmu i dekonstrukcji, czy teorii Umberto Eco – sensy po przeczytaniu dzieła będą mnożyć się w nieskończoność. Nie można jednak powiedzieć, że powieść jest łatwa – wymaga ogromnego skupienia, pisana jest często językiem specjalistycznym, a terminy i neologizmy mogą przyprawić czytelnika o zawroty głowy. Ale zapoznanie się z „Niezwyciężonym” jest warte tego, jakby nie patrzeć, niewielkiego wysiłku.