Gdy tylko dowiedziałam się, że na rynku pojawiła się parodia Zmierzchu, moją pierwszą myślą było: po co pisać parodię czegoś, co już samo w sobie jest parodią (dobrej książki)? Okazało się, że parodia parodii jest na tyle absurdalnie głupia, że aż miejscami zabawna.
Główna bohaterka, Belle Goose, doskonale oddaje to, co symbolizuje jej nazwisko. Jest głupia jak gęś, do tego niezdarna, poza tym jej ego jest większe niż wszystkich mieszkańców Switchblade (miasteczka, do którego się przeprowadza) razem wziętych. Zakochuje się w komputerowym fanatyku, Edwarcie Mullenie, który stroni od dziewczyn i trzyma się na uboczu. Na podstawie tego, że Edwart wykazał się nadludzką siłą, broniąc ją przed śnieżką, spóźnił się na zajęcia z oznaczania grup krwi i nie zjadł smażonych ziemniaczków, dochodzi do wniosku, że jej obiekt westchnień musi być wampirem! Edwart ma na ten temat inne zdanie.
Nawiązań do Zmierzchu, jak można się domyślić, znajdzie się w książce ogromna ilość. Niemal wszystkie bardziej idiotyczne sceny zostały w Zmroku mniej lub bardziej zabawnie wyszydzone. Przykład? Edwart ocalił Bellę przed nadlatującą, grożącą jej śmiercią śnieżką, a gdy Belle opowiadała o tym znajomym, nie robiło to na nich większego wrażenia. Belle zaczęła więc ubarwiać opowieść, aż doszła do tego, że Edwart ocalił ją przed nadjeżdżającym samochodem, zatrzymując go siłą własnych, cudownie umięśnionych rąk.
Komu mogę polecić Zmrok? Przede wszystkim antyfanom Zmierzchu, tym co bardziej złośliwym, będą się świetnie bawić. Fani niekoniecznie, chyba że mają naprawdę luźne podejście do tej książki. Natomiast osoby, które Zmierzchu nie czytały, nie powinny zabierać się za lekturę – nie zrozumieją większości nawiązań. Wspomnę jeszcze o tym, że książkę lepiej pożyczyć niż kupić – czyta się ją strasznie szybko, nie sądzę też, by ktokolwiek chciał do niej wracać – zdecydowanie jest to lektura jednorazowa.
Tytuł: Zmrok
Autorzy: The Harvard Lampoon
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-247-1886-3