Wygląda na to, że nasza wschodząca gwiazda polskiego komiksiarstwa pnie się coraz wyżej – w tym roku „Zatarte wspomnienia” (scenarzysta) czy „Wiedźmin. Ronin” (konsultant), a teraz w pełni autorska opowieść o niełatwym okresie i temacie. Dająca do myślenia i wcale niebanalna.
Oto Tolek, syn Żydów, budzi w sobie fascynację magią, szczególnie w postaci tytułowego pana Pinon. Pan Pinon początkowo oschły, odpychający, ale niewątpliwie utalentowany daje się przekonać chłopcu i pokazuje mu pewną sztuczkę. Sztuczka przenosi go do innej krainy, gdzie czyha zło. Aktualnie dybie na niewinnego królika. Właśnie on na zawsze stanie się symbolem utraconych bliskich.
Historia toczy się dwutorowo – w teraźniejszości podstarzały już Tolek poszukuje kogoś zdolnego do czarów, w przeszłości zafascynowany magią Tolek wraz z rodzicami stara się przeżyć w malowniczym Paryżu pod okupacją Niemców. Jak można się domyślić, nie jest to wcale łatwe. Ale nieoczekiwanie rodzina znajduje sojusznika.
Ta krótka, zwięzła i nieprzesadnie rozbudowana historia broni się trzema elementami – niedopowiedzeniami, kreskówkowym rysunkiem i alegoriami. Te pierwsze, dzięki rozsianym tropom, pozwalają czytelnikowi zastanawiać się nad tym, co widzi i co to wszystko może znaczyć. Tolek wydaje się lekko szalony, być może wprowadzający sam siebie w autosugestie i w taki właśnie sposób wypierający traumy, których my nie do końca widzimy, a które być może zaszły. Szczególnie, że silnie te niedopowiedzenia łączą się z alegoriami – i razem tworzą wskazówki, co do istoty historii Tolka.
Rysunki natomiast są wykonane bardzo plastycznie, kolorowo, jak familijna opowiastka, za którą nie skrywają się potworności II Wojny Światowej. Do tego magiczna, baśniowa kraina po drugiej stronie kapelusza oraz wyraźne nawiązanie do Alicji… Takie kontrasty jeszcze bardziej dają do myślenia i wzmagają tylko to, co od początku kręci się czytelnikowi po głowie – że za pozornie pięknym szaleństwem kryje się bardzo mroczna historia.
„Tajemniczy kapelusz pana Pinon” to z pewnością opowieść, która wywoła w czytelniku wiele pozytywnych odczuć (nie do końca jako reakcja na co poniektóre możliwe interpretacje). Ale czujny odbiorca dostrzeże, że w tej niewielkiej objętościowo historii autorzy upchnęli naprawdę dużo treści, a i niemało intertekstualnych zabaw udało im się dodatkowo wpleść między wiersze. Wyraźnie. I nieco mniej.