Andy Serkis ujawnił, że jego pierwszy dzień jako Gollum na planie Władcy Pierścieni… wywołał salwy śmiechu Petera Jacksona. Nikt nie rozumiał, co właściwie robi ten facet w obcisłym lycrowym kostiumie, tarzający się po ziemi i warczący jak upiorny gremlin.
Podczas panelu z okazji zlotu Chicago Comic & Entertainment Expo, Serkis z humorem wspominał swój debiut na planie Powrotu króla – moment, w którym wchodził do produkcji już na jej zaawansowanym etapie:
„Pierwsza scena, jaką zagrałem, to była scena 765 filmu trzeciego. Wpełzłem na plan w cienkim lycrowym stroju, próbując wczuć się w Golluma. I wtedy Peter Jackson zaczął się śmiać. Ekipa patrzyła zdezorientowana: ‘Kto to? I czemu przeszkadza nam w ujęciu?’”.
Dziś motion capture to chleb powszedni: od Avatara, przez Planeta Małp, po Cocaine Bear – technologia na stałe wpisała się w kino. Ale na początku XXI wieku granie cyfrowej kreatury na czworakach w getrach wyglądało jak pomyłka castingowa. Nikt nie wiedział, że to właśnie wtedy narodzi się nowa gałąź aktorstwa.
Andy Serkis stworzył Golluma jako pełnoprawną postać z emocjonalną głębią, ustanawiając nowy standard dla aktorstwa wspieranego technologią. To jego występ utorował drogę takim rolom jak Caesar z Planety Małp, Snoke ze Star Wars, czy King Kong.
Dziś historia zatacza koło: Serkis wraca do Śródziemia jako reżyser i aktor w nowym filmie The Hunt for Gollum, który ma rozbudować mitologię jednej z najciekawszych postaci tolkienowskiego świata. Nie wiadomo jeszcze, czy Peter Jackson znów się zaśmieje – ale teraz wie już, że to właśnie w tych dziwnych odruchach i niezręcznych pierwszych scenach rodzi się magia.