Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Konsole

Call of Duty: Black Ops 3 (recenzja)

 

Kilkudziesięciometrowe sprinty po ścianach, skoki ze wsparciem jetpacka, masa gadżetów, ogromne mechy, a to wszystko z przygrywającym w tle „Paint it Black” – zwiastun „Call of Duty: Black Ops III” po prostu musiał zwrócić moją uwagę! Czy jednak poza efektownymi zapowiedziami gra oferuje także odpowiednią ilość zawartości?

Po fali FPSów rozgrywających się w czasie II Wojny Światowej przyszła kolej na współczesne pole bitwy. Od jakiegoś czasu obserwujemy jednak kolejną zmianę scenerii – tym razem możemy kierować poczynaniami żołnierzy wyposażonych w nowoczesną technologię. Chociaż w dalszym ciągu najmilej wspominam shootery osadzone w klimatach II WŚ i z niecierpliwością oczekuję ich powrotu (czego „Call of Duty: Black Ops III” w jednej z misji oferuje przedsmak), tak muszę przyznać, że zabawa z nowoczesnymi gadżetami sprawia mi ogromną satysfakcję!

„Call of Duty: Black Ops III” robi coś, czego nie oczekiwali od Activision chyba nawet najwierniejsi fani serii – oferuje kampanię, której przejście zajmuje kilkanaście godzin! Niestety wyraźnie zabrakło pomysłu na to, w jaki sposób ją urozmaicić. Wszystkie poziomy zostały ułożone w taki sposób, żebyśmy przechodząc grę w trybie kooperacji (pod to właśnie założenie została skonstruowana) na pewno mieli do czego postrzelać i nikt nie czuł się rozczarowany. Stąd też zmuszeni jesteśmy do powtarzania kolejnych, niezwykle podobnych do siebie elementów. Z tego samego powodu zniknęła gdzieś widowiskowość, z jakiej słynie seria Call of Duty. Nie znaczy to, że wcale jej nie ma – ekscytujących momentów nie brakuje, szczególnie w ostatnich trzech misjach – jednak tempo opowiadania historii szybko wytraca pęd. W Treyarch chyba zapomnieli już jak robić długie kampanie i teraz uczą się tego na nowo. Nie znaczy to jednak, że nie warto się zaznajamiać z trybem dla pojedynczego gracza – fabuła „Call of Duty: Black Ops III” to kawałek ciekawej opowieści, w której przeplatają się typowe dla gatunku elementy: pytanie o to, czy kontrola może stać ponad wolnością, problemy z odróżnieniem fikcji od rzeczywistości, sztuczna inteligencja, itd. W trakcie grania często przypominała mi się książka „Czarne Światła: Łzy Mai” Martyny Raduchowskiej – głównie ze względu na pewien wyciszający, zimowy plener… Cieszy też fakt, że przy ponownym przechodzeniu kampanii możemy walczyć z zupełnie innymi przeciwnikami niż za pierwszym razem. Większą jednak od dłużyzn wadą kampanii jest fakt, że przez cały czas w jej trakcie towarzyszy nam Jacob Hendricks. Równie irytującego bohatera nie spotkałem dawno w żadnej grze.

W ramach odpoczynku od futurystycznych klimatów razem z kilkoma znajomymi możemy włączyć tryb Zombie, w którym będziemy się mierzyć z kolejnymi falami żywych trupów na specjalnie przygotowanej do tego mapie. Całość wyróżnia się bijącym z ekranu klimatem, który łączy estetykę noir i elementy zaczerpnięte z książek H.P. Lovecrafta.

Prawdziwe mięso czeka graczy w trybie multiplayer. Ten, dzięki zastosowaniu nowoczesnego uzbrojenia, stał się jeszcze szybszy niż w poprzednich grach z serii! Niezależenie od tego jaki tryb wybierzemy, trup ścieli się gęsto, a starcia są równie błyskawiczne co satysfakcjonujące. Zapomnijcie o długim skradaniu się, setkach metrów pokonywanych bez śladu przeciwnika czy oczekiwaniu na respawn. Tutaj po prostu nie ma na to czasu! Do zabawy otrzymujemy raczej standardowe tryby rozgrywki (deathmatch, capture the flag), jednak w różnych wariantach. Jest ich łącznie kilkanaście, więc zarówno weteran gatunku jak i laik znajdzie coś dla siebie. Wszystko to odbywać się będzie na mapach, na których nie zabraknie miejsca do skorzystania z unikalnych zdolności naszej postaci – ze szczególnym uwzględnieniem biegania po ścianach. Wielopoziomowa konstrukcja plansz wymusza na graczu mobilność, ponieważ żadne miejsce nie jest bezpieczne, kiedy wokół biegają żołnierze wyposażeni w jetpacki. Same mapy są niewielkie, więc fani toczonych na znaczne odległości pojedynków snajperskich raczej nie mają tu czego szukać; zwolennicy intensywnej wymiany ognia będą jednak zachwyceni.

Osiągane przez nas postępy będą miały wpływ na naszą postać oraz jej uzbrojenie. Do odblokowania otrzymaliśmy setki elementów: od dających bonusy kart, przez ulepszenia broni, aż po ciekawe wizualnie celowniki. Do naszej dyspozycji oddano szereg postaci, jednak poza umiejętnością specjalną i wyglądem (do czasu odblokowania nagród) jest to jedyne, co gra nam narzuca. Sami tworzymy kilka zestawów broni oraz umiejętności, które będą stanowić o klasie naszej postaci, a w trakcie gry możemy je zmieniać pomiędzy kolejnymi respawnami. Dzięki takiemu podejściu nie tylko nie ma się wrażenia, że zawsze gramy tą samą postacią, ale także można dostosować każdy element do indywidualnych upodobań.

Wizualnie produkcja Treyarch nie może się równać z konkurencyjnym „Star Wars: Battlefront”, jednak nie znaczy to, że mamy do czynienia z brzydką grą. „Call of Duty: Black Ops 3” jest ładną produkcją i szczególnie w trakcie kampanii ma swoje momenty (za sprawą interesującego pokazania rzeczywistości wirtualnej), jednak na pewno nie wyznacza ona trendów w branży. Zapomnijcie o tym, że pomiędzy intensywnymi wymianami ognia będziecie podziwiać widoki. Serii ewidentnie potrzeba w tym względzie zmian, ponieważ DICE odjechało jej o lata świetlne. W przypadku „Star Wars: Battlefront” nawet dosłownie…

Lada moment premierę będzie miał pierwszy ze składających się na season pass dodatków. Nawet bez niego serwery w dalszym ciągu są jednak pełne, a gra wciąż kusi zawartością. Jeśli znudzi nas bieganie jako uczestnik nowoczesnego pola bitwy, zawsze możemy drastycznie zmienić klimat i spróbować sił z kolejnymi falami zombie, lub ponownie ukończyć kampanię, tym razem z odmienionymi przeciwnikami. Treyarch wsłuchał się w głosy graczy i dostarczył im produkt, którego żywotność naprawdę nie kończy się po kilku godzinach. Biorąc pod uwagę, jak niewiele ma do zaoferowania będący bezpośrednią konkurencją „Star Wars: Battlefront”, wybór shootera przy którym spędzicie długie zimowe wieczory wydaje się oczywisty. „Call of Duty: Black Ops 3” to kawał intensywnego, wyładowanego zawartością FPSa, oferującego niezwykle sycące doświadczenie w kwestii sieciowych strzelanin.