Jakub Ćwiek to autor płodny (literacko rzecz jasna) i często kontrowersyjny, ale trzeba mu przyznać, ma facet talent i nie boi się wprowadzać do twórczość swoich zainteresowań, a co ważniejsze próbuje zarażać nimi innych. Od dawna czekałem na to, aby autor napisał historię dorównującą „Cichej nocy” oraz „Młotowi, wężowi i skale” i wreszcie nastał ten dzień. „Grimm City. Wilk!” to powieść, obok której nie można przejść obojętnie, acz nie chodzi tu wyłącznie o sygnaturę na okładce.
Opowieść zaczyna się spokojnie… Od narracyjnej relacji o morderstwach taksiarzy. W tym jakże niebezpiecznym zawodzie pracuje również Mikrus, którego zmogło właśnie choróbsko i prosi przyjaciela, Alfiego Moore’a, o przysługę. Alfie, jak to dobry, spłukany przyjaciel zgadza się. Dniówka w taryfie nie jest dla chłopaka niczym nowym: jeździ po mieście, rozwozi pasażerów, stara się nie rozjechać staruszki na pasach i wyczekuje końca. Na jeden kurs załapała się jednak pewna urokliwa dama, nietutejsza, z czerwonym kapturkiem, która wskazała mu adres i poprosiła, aby na nią zaczekał. Wraca nieco roztrzęsiona, co nie uchodzi uwadze Alfiego, ale nie ma w zwyczaju wypytywać, co, jak, dlaczego. Po prostu odwozi ją w kolejne miejsce i tak się rozstają. Myślał, że cała sprawa zamknięta, ale niedługo potem okazuje się, że w kamienicy, pod którą najpierw podwiózł dziewczynę, został zamordowany inspektor Wolf. Nie przypuszczał, że to zdarzenie zmieni jego życie – Mikrus zostaje zabity, a wszystko wskazuje, iż ofiarą miał być Alfie. Chłopak zgłasza się o pomoc do policjanta McShane’a, a potem razem z komisarzem Evansem starają się rozwikłać tajemnicę serii mordów i odkryć jaką rolę w tym zamieszaniu odgrywa kobieta w czerwonym kapturku.
Na pierwszy rzut oka czytelnik może stwierdzić, że ma do czynienia z powieścią detektywistyczną w klimatach noir i nie będzie się mylić, bowiem Ćwiek zaserwował tym razem melanż hardboiled z darkurban fantasy. I zapyta kto, gdzież w takim razie te wszystkie komponenty fantasy? Odpowiadam – z owych elementów zbudowany jest świat przedstawiony, od metafizyki po namacalną scenerię. Jednak zanim przejdziemy do sztafażu i bohaterów, słowo o strukturze. Jak autor sam wspominał, starał się stworzyć utwór w kompozycji klasycznego czarnego kryminału – a to mu się udało. Od podstawowych cech, jak przenikanie śledczych do podejrzanych zaułków i niepewnych lokali, a potem do kapiących złotem pałaców nuworyszy; do modelowego protagonisty – w tej roli obsadził Evansa, cynika o chwilami wątpliwej hierarchii wartości, ale za to niezwykle skutecznego. Niejednokrotnie w powieści da się dostrzec zachowanie chandlerowskiego credo, lecz Ćwiek nie byłby sobą, gdyby nie złamał kilku kości konwencji i nie wymieszał w garze paru styli. Nie zapomnijmy, że to przede wszystkim powieść popularna, i jako taka spełnia swoje zamierzenia – utrzymuje czytelnika w napięciu, szokuje i zastawia nań niespodzianki, co rusz podrzuca nowe tropy, wykorzystuje naturalną agnicję, odbiorca identyfikuje się z bohaterami (nie wszystkimi), prefabrykuje toposy, ale przede wszystkim dba o uciechę i rozrywkę.
Niewątpliwie elementem wyróżniającym książkę na tle innych jest świat przedstawiony. Tytułowe Grimm City – sceneria – to miasto, które wg mitologii powieści wzniosło się na cielsku siejącego spustoszenie olbrzyma, strąconego z chmur przez niejakich „braci Grimm”. Według podań i Świętej Księgi, istota ta nie została tylko zamordowana, kara za wszelkie nieszczęścia musiała być większa – tak więc powstała metropolia-moloch, pod mgłami, kobiercem czarnych chmur oraz pylistych oparów, dla której paliwem jest czarna niby smoła krew z wciąż kołaczącego serca giganta. Śmiali górnicy wydobywają z czeluści ów surowiec, dzięki czemu samochody i elektrownie mogą funkcjonować, a mieszkańcy się cieszyć względnym bezpieczeństwem ekonomicznym. Jednak to tylko pozory. Grimm City to przesiąknięte korupcją, brudnymi interesami oraz skorumpowaną władzą swoiste piekło, w którym półświatek rządzi żelazną ręką, a raczej rękoma, bo na ulice miasta póki co nikt monopolu nie ma i kontrola rozdzielona jest pomiędzy Rodzinę Reginy Räu oraz Ferajnę Francisca Thorniniego. W dodatku Ćwiek buduje znakomity lekko psychodeliczny a klaustrofobiczny klimat. I właśnie w takich realiach pojawia się Nowy Gracz, który kasuje równo podkomendnych obu frakcji przestępczych, a na swojej drodze pozostawia poletka usiane trupem rozmaitym. Niestety, mocno obrywają także szarzy wdychacze sadzy i pyłu – szczególnie taksiarze. Rzadko się zdarza, żeby u autora rysunek socjologiczny był rozbudowany, stawia raczej na jednostki, ale tym razem ta sfera jest mocno złożona. Nie ma się zresztą co dziwić, tworząc miasto z duszą musiał dobrze zarysować zachowania i zwyczaje jego społeczeństwa – tu między innymi objawia się kwestia wierzeniowa. W Grimm City, raju przestępczym, religia panująca bazuje na baśniach zebranych przez braci Grimm oraz ich dokonaniach. Jako postacie historyczne – tego świata – traktowani są jako swoiści prorocy, zaś główną rolę w panteonie tego uniwersum zajmuje Bajarz, któremu niektórzy oddają wręcz boską cześć. Niemniej jednak, kiedy spojrzymy na powieść nieco inaczej, zauważymy, że bez całego anturażu i niektórych aspektów pokazanych w hiperboli, mieszkańcy Grimm City analogicznie zachowują się jak normalni ludzie – właściwie mieszanka kilku znanych nam kultur europejskich i amerykańskich. Jeszcze na chwilę wróćmy do fundamentu świata przedstawionego – cały kosmogoniczna historia: strącenie olbrzyma i stworzenie na jego ciele metropolii można odczytywać jako wariację angielskiej baśni „Jack the GiantKiller” oraz nordyckiego mitu o stworzeniu świata z ciała Ymira. Jednak to tylko takie moje spostrzeżenie (niekoniecznie trafne).
Jeżeli chodzi o świat przedstawiony, na koniec zostali jeszcze bohaterowie. I w tej sferze Ćwiek sprostał zadaniu, choć nie miał łatwo. Rysy psychologiczne poszczególnych sylwetek został dobrze zarysowane, raczej brak w nich większych wad, a co ważniejsze – autor nie podaje tu powtórek z rozrywki, dzięki czemu czytelnik może cieszyć się unikatowymi charakterami. Poza tym, cechy wyglądu także nie stawiają przez odbiorcą czarno-białych klonów. Po krótce, główny bohater, Alfie Moore, to pechowy muzyk, któremu nie wiedzie się najlepiej, w dodatku cała ta kryminalna wielka afera, sprawia, że postać może zostać odczytana jako fatalistyczna. Drugim strzałem jest McShane, idealista i policjant z misją, należący do Szlachetnej Posługi. Pierwszoplanową obsadę zamyka – przedstawiony już powyżej – Evans, cyniczny gliniarz, nie raz stosujący zasadę Machiavellego. Dalej nie jest gorzej, córka nuworysza, Greta Lindtberg, kapłan Perro, majordomus Mortimer Shreck czy skrajna dziennikarka, Palla di Neve – i wszystkie te sylwetki odgrywają zarówno w śledztwie i powieści niebagatelną rolę. Odpowiednio, mogą okazać się motorem napędowym dochodzenia oraz – paradoksalnie – mylą a plączą tropy, co w utworach detektywistycznych (szczególnie współczesnych, zob. twórczość Nesbo czyNeuhaus) odgrywa istotną rolę. O antagoniście trudno powiedzieć dużo, ale właśnie to jest najprzyjemniejsze w kryminałach, ich tożsamość odkrywana jest albo nagle (nie na początku, pomijając m.in. Kinga, który niedawno złamał tę konwencję) albo po trosze. Ćwiek zastosował tę regułę i wyszło to powieści in plus.
„Grimm City. Wilk!” nie jest książką idealną, autorowi nie udało się ominąć mankamentów i braków tomu wprowadzającego, na szczęście są one niewielkie i niejeden czytelnik zapewne nawet ich nie dostrzeże. Niemniej jednak na rynku brakowało takiego gorzkiego kryminału hardboiled z niemałą domieszką czarnego humoru w realiach urbanfantasy, zwłaszcza, że pióro Ćwieka porywa czytelnika, a mieszanina paru styli literackich, jakimi posługuje się prozaik, świetnie oddaje nastrój oraz plastycznie nakreśla obraz świata przedstawionego. Po nie do końca udaje czwartej części „Chłopców” autor ponownie przywraca mi wiarę w swoje możliwości, właśnie na taką książkę czekałem od czasów pierwszego „Kłamcy”!
ps. książkę przedpremierowo będzie można kupić na Pyrkonie 2016!
Autor: Jakub Ćwiek
Data wydania: 13 kwietnia 2016
Cena okładkowa: 36,90 zł
Format: 135 x 210 mm
Liczba stron: 384 tekst
ISBN: 978-83-7924-601-4