Jadowska drugi raz odbiega od schematu z serii o Dorze Wilk, dzięki czemu jej proza nabiera prawdziwego pazura i mrocznego charakteru. „Akuszer Bogów” to druga wizyta u Nikity, idealnej wręcz zabójczyni, która ma na pieńku z niemałym gronem nadnaturalnego światka – czyli podczas lektury możecie być pewni tego, że zawrotnego tempa akcji, zwrotów fabuły bądź spektakularnych wydarzeń nie zabraknie, a krew mimo że strumieniami lać się nie będzie, to i tak nie raz zrosi ziemię.
Aneta Jadowska, autorka młodzieżowego cyklu o wiedźmie Dorze Wilk, zaczyna pisać z coraz większym wyczuciem literackim – nie przykłada już tak dużej wagi do wątków romansowych, stara się rozwijać fabułę w ciekawszy i sensacyjny sposób, co sprawia, że powieść czyta się szybko i przyjemnie, a akcja jest zrozumiała oraz wyważona na płaszczyźnie przyczynowo-skutkowej. Nie można jednak powiedzieć, że jest to dzieło wybitne, pozbawione wad, bo oczywiście te się zdarzają, ale zdecydowanie ich suma zmniejszyła się w porównaniu do tego, co serwowano nam w serii z Dorą.
Świat Nikity rozbił się na tysiące kawałków. Dziewczyna zawsze tonęła w kłamstwach oraz przybierała setki fałszywych tożsamości, ale teraz okazało się, że wszystko, w co wierzyła było nieprawdą, iluzją, która miała utrzymać ją w pewnym przekonaniu, aby można nią było manipulować podług czyjejś woli. To się jednak skończyło, ściga ją wielu, lecz niewielu ma takie umiejętności jak ona. Rozbita, zagubiona w nowej rzeczywistości musi odnaleźć prawdę, a ta nie wlicza się w poczet tych zbyt… Pozytywnych.
Po lekturze najnowszej powieści Jadowskiej wydawać by się mogło, , że przerzuciła się ona z obranej przez siebie poetyki na bardziej sensacyjną, coś pokroju Jasona Bourne’a, ale to wrażenie nieco złudne. Owszem, historia fabularnie staje się odrobinę mroczniejsza, atmosfera się zagęszcza, a zagadka staje się skomplikowana, co mimo wszystko wychodzi utworowi in plus – wreszcie czytelnik otrzymuje prawdziwie brutalny świat, nietypowe rozwiązania intrygi, sekretność i pewność, że nie może być niczego pewien. Strukturalna przebudowa dzieł Jadowskiej może nie została przez „Akuszera Bogów” aż tak mocno posunięta, ale wyraźnie widać zmiany. Naturalnie na lepsze.
Po raz pierwszy zmienia się także sztafaż świata przedstawionego; wprawdzie nastąpiło coś podobnego w „Dziewczynie z Dzielnicy Cudów”, lecz wtedy było to tylko przeniesienie z jednego polskiego miasta do drugiego, choć odmiennego kulturowo, to wciąż bardzo bliskiego tradycjami. Obecnie ma miejsce niemalże całkowite odcięcie się od znanego dobrze czytelnikom Jadowskiej otoczenia – nareszcie poznajemy tereny odległe, odrobinę nam obce. Nikita bowiem trafia do Skandynawii, gdzie mierzyć się będzie z nowymi przeciwnikami magicznego światka, a i nie wszystko pójdzie jej tak, jak się tego na początku spodziewała. Niemniej, to wciąż pełne złożonego kolorytu uniwersum w stylu urban fantasy, takiego klasycznego, w którym istoty nie z tego świata wparowują z łoskotem i mają zamiar ostro namieszać.
Nie można zapomnieć o kreacji bohaterów – Nikita, oczywiste pierwsze skrzypce, być może w cyklu o Dorze nie jawiła się jako nazbyt skomplikowana postać, ale na kartach swojej serii portret psychologiczny sylwetki zostaje mocno i precyzyjnie, a zarazem bardzo logicznie zarysowany. Nie jest to dziewczyna, z którą warto zadzierać, acz taka kolej rzeczy nie jest przypadkiem i oczywistym efektem złego rozwoju. Wszystkie zmiany psychiczne, jakie w niej zaszły, a które uczyniły z niej taką, a nie inną osobę, powinny być dla czytelników jasne, choć wiele jeszcze zostało do odkrycia, szczególnie, że to właśnie „Akuszer…” zdradza ich multum. Ponadto swych umiejętności nie nabyła w sposób godny deus ex machina, tylko ciężko pracowała, aby wykształcić u siebie pewne kompetencje fizyczne. Również motywacje czy dążenia nie stanowią wyniku rzutu kostkami. Pozostali bohaterowie też nie zostali potraktowani po macoszemu, ale od razu widać, że większość z nich to zaledwie tła dla poczynań protagonistki, przeszkody, jakie musi ominąć, albo pomoc, jaką otrzymuje.
Odnośnie stylu pisarki, to raczej nie można powiedzieć niczego, co nie zostało powiedziane już wcześniej – zarówno w owej opinii, jak i wcześniejszych. Warsztat bazuje na zrozumiałych, przejrzystych i zasadniczo niewymyślnych zdaniach, które czasem zabłysną rubasznym albo codziennym humorem, od czasu do czasu przytrafi się urzekająca metafora, a tak, po prostu otrzymujemy porządną pracę, poprawnie napisany tekst, tworzący melanż opowieści akcji z głównym nurtem urban fantasy.
Jadowska spisuje się bardzo dobrze w nowej serii, która spełnia wszystkie pokładane w niej oczekiwania, a nawet więcej; przełamuje schematy, do których przyzwyczaił adresatów cykl o Dorze Wilk. Sprawnie poprowadzona fabuła, całkiem interesująca główna bohaterka oraz nowe lokacje w świecie przedstawionym to z pewnością najlepsze aspekty powieści, które przyczyniają się do tego, że książka pozostaje w pamięci jako przyjemny, czysto rozrywkowy i łatwy w odbiorze utwór.