Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Filmy

NEWS: Tytuł filmu Supergirl skrócony?

Wygląda na to, że tytuł filmu Supergirl: Woman of Tomorrow przeszedł cichą metamorfozę – bez oficjalnego ogłoszenia, ale z dość jednoznacznym tropem. Aktor David Krumholtz, który wciela się w ojca Kary Zor-El, Zor-Ela, udostępnił w mediach społecznościowych zdjęcie logo produkcji… pozbawionego podtytułu Woman of Tomorrow. I choć zaznaczył, że nie jest to finalna wersja graficzna, brak rozszerzenia może sugerować planowaną zmianę marketingową.

Co więcej, sam James Gunn — reżyser i szef DC Studios — wielokrotnie odnosił się do filmu po prostu jako Supergirl, a najnowsze raporty branżowe również zrezygnowały z pełnej nazwy. W połączeniu z podobnym manewrem skrócenia tytułu Superman: Legacy do klasycznego Superman, można sądzić, że Warner Bros. celowo upraszcza branding nadchodzących filmów DCU.

Tytuł to nie jedyna rzecz, która ma zostać odmieniona. Film przedstawi widzom znacznie bardziej surową wersję Kary Zor-El – dziewczynę, która dorastała samotnie na kawałku Kryptonu, obserwując śmierć wszystkiego, co kochała. W odróżnieniu od Clarka, który trafił na Ziemię jako niemowlę i był wychowywany przez kochającą rodzinę, Kara jest „dużo bardziej twarda” i nie przypomina łagodnej bohaterki z serialu z Melissą Benoist.

Nowa Supergirl, grana przez Milly Alcock (Ród smoka), wyruszy w podróż z okazji swoich 21. urodzin, której towarzyszyć będzie… Krypto Superpies. Po drodze spotka Ruthye (Eve Ridley), a wydarzenia potoczą się tak, że Kara weźmie udział w międzygwiezdnej krucjacie zemsty przeciwko Kremowi z Żółtych Wzgórz (Matthias Schoenaerts).

Oprócz Alcock, Ridley i Schoenaertsa, w filmie zobaczymy także Jasona Momoa jako Lobo oraz Emily Beecham i Davida Krumholza jako rodziców Kary. Zwiastun zza kulis pokazał także widowiskowe sceny walki w kosmosie i pierwsze spojrzenie na nową wersję Supergirl w pełnej akcji.

Premiera filmu została zapowiedziana na 26 czerwca 2026 roku. Będzie to druga kinowa produkcja z nowego uniwersum DC (tzw. Gods and Monsters), po Supermanie Davida Corensweta.

Czy zmiana tytułu to tylko kosmetyka, czy sygnał większej rebrandingu DCU? Na odpowiedź jeszcze poczekamy — ale jedno jest pewne: nadchodzi Kara, jakiej jeszcze nie widzieliśmy.