Najpierw powstał cykl powieściowy, później mieliśmy serial ze stajni HBO, a teraz przyszedł czas na komiks. Jak wypada graficzne przedstawienie „Gry o tron” i czy jest ono wyłącznie skokiem na kasę? Ocenia Marcin Kargul.
Historii przedstawionej w komiksie nikomu chyba opisywać nie muszę, gdyż każdy, kto choć trochę śledzi obecne wydarzenia popkulturowe z pewnością zdołał już zaznajomić się z fenomenem sagi potężnych rodów. Pierwszy tom graficznego cyklu, który ukazał się nakładem wydawnictwa Amber zawiera w sobie pierwsze 6 zeszytów oryginalnego wydania i fabularnie kończy się w momencie, gdy Eddard dowiaduje się o zamachu Lannisterów na życie swojego syna, a Daenerys zachodzi w ciążę. Komiks zdaje się podążać raczej śladem serialu, aniżeli powieści, widać to nie tylko w podobnych dialogach i scenach, ale również designie samych postaci, które w dużej mierze wzorowane były na aktorach.
A skoro o postaciach mowa, to niemała ich część jest do siebie bardzo podobna, co początkowo znacznie utrudnia rozeznanie się w tym, na kogo aktualnie patrzymy. Czasami widoczne są też problemy z oddaniem wieku danych bohaterów, zarówno nastolatkowie, jak i osoby starsze wyglądają niemal tak samo. Z czasem idzie się do tego przyzwyczaić, ale mimo wszystko wprowadza to drobny chaos.
Oczywiście do samych rysunków ogólnie ciężko jest się przyczepić, bo Tommy Patterson odwalił kawał dobrej roboty, mówiąc krótko – są śliczne. Widać dobrą, mocną kreskę, dbałość o detale i żywe kolory – choć te ostatnie to już zapewne zasługa kolorysty. Największe wrażenie robią tła i krajobrazy. Komiks pokazuje pazur tam, gdzie serial był ograniczony przez budżet. Są więc rozległe przestrzenie, sceny ukazane z dalszej perspektywy i czuć ogólny rozmach. Żałuję jedynie, że kreska nie jest odrobinę surowsza, żeby nie powiedzieć „niechlujna”, gdyż wtedy bardziej pasowałaby do brutalnej i mrocznej opowieści jaką jest „Gra o tron”. Całość jest zbyt, nie wiem, czy to będzie odpowiednie słowo, pastelowa, co odbija się na klimacie. Aczkolwiek jest to tylko i wyłącznie moje zdanie i pewnie większość czytelników będzie zachwycona oprawą graficzną omawianej pozycji.
Chociaż Daniel Abraham nieźle poradził sobie z adaptacją scenariusza przenosząc go na kolorowe kadry komiksu, to jednak osoby zaznajomione nawet z samym tylko serialem nieszczególnie wzbogacą swoją wiedzę o świecie Westeros i bohaterach. Powieść graficzną polecałbym więc albo fanom „Gry o tron”, którzy „łykają” wszystko, co z tą franczyzą związane, albo osobom, które do tej pory nie miały żadnej styczności z twórczością George’a R.R. Martina – komiks w tym wypadku będzie czymś pośrednim między książka a serialem telewizyjnym.
Na koniec pozwolę sobie pochwalić samo wydanie, już na wstępie przyciągające wzrok okładką, która jest stonowana, pozbawiona przesadnego przepychu i sugerująca opowieść dla dojrzałego czytelnika. Ponadto nie pożałowano wysokiej jakości papieru, otrzymujemy więc 176 grubych i śliskich stron, które aż przyjemnie się przekłada. Spotkałem się z opiniami, jakoby czcionka była kiepska, a dymki źle zagospodarowane. Dementuję tę plotkę, pod tym względem nie odwalono żadnej fuszerki, więc tego typu opinie to albo zwykłe czepialstwo, albo słowa zbytnich perfekcjonistów. Jeżeli już coś może razić, to kilka drobnych literówek, które wkradły się do tekstu, na szczęście nie jest ich dużo i nie psują ogólnego pozytywnego wrażenia. Dodam jeszcze, że osoby lubujące się w wydaniach w twardej oprawie mogą się w takowe zaopatrzyć w salonach sieci Empik, która ma wyłączność na egzemplarze w hardcover.
Ciężko jest mi jednoznacznie ocenić komiksową wersję „Gry o tron”. Z jednej strony nie wnosi ona absolutnie niczego nowego do znanej nam historii, z drugiej zaś została naprawdę solidnie narysowana i rzetelnie wydana, więc pieniądze przeznaczone na zakup z pewnością nie będą zmarnowane. Przyznam się, że ja osobiście znów dałem się wciągnąć w dworskie intrygi i na tych kilka godzin potrzebnych na lekturę zapomniałem o bożym świecie, ale taki już chyba urok opowieści stworzonej przez Martina, że absorbuje w każdej możliwej formie.
Ocena: 7/10
Adaptacja: Daniel Abraham
Rysunki: Tommy Patterson
Kolory: Ivan Nunes
Przekład: Michał Jakuszewski
Okładka: miękka
Liczba stron: 176
Wydawnictwo: Amber
Wydano: 2012
ISBN: 978-83-241-4251-4